Gdy w 1992 roku na rynku ukazała się płyta „Quest”, wyniosła ona grupę Final Conflict do ścisłej czołówki brytyjskiego prog rocka. Niestety ani wydany w 1997r. album „Stand Up”, ani pochodzący z 2003r. „Hindsight”, mimo iż zawierały sporo ciekawego materiału, nie powtórzyły sukcesu pamiętnego konceptu o rozwiązywaniu krzyżówek (o tym właśnie opowiadały utwory pochodzące płyty „Quest”). Mała częstotliwość pojawiania się nowych płyt grupy Final Conflict oraz zaledwie sporadyczne występy na żywo przyczyniły się do tego, że dzisiaj o zespole tym pamiętają już tylko jego najwierniejsi fani.
Na sklepowe półki trafia w tych dniach nowe wydawnictwo grupy Final Conflict. Wprawdzie luka czasowa pomiędzy tym, a poprzednim krążkiem nie jest już aż tak duża, to w zespole nastąpiło poważne tąpnięcie. W zeszłym roku zmarł perkusista Chris Moyden. Jednak jego perkusyjne partie słychać na płycie „Simple” w wszystkich utworach, za wyjątkiem jednego. Trzon grupy w osobach Andy Lawtona (v, g), Briana Donkina (v, g), Steve’a Lipca (k, sax) oraz Chrisa Chalka (k) pozostał niezmieniony. Niezmieniona pozostała też stylistyka nagrań zespołu. Sympatycy grupy Final Conflict, którzy znają jej wcześniejsze dokonania z pewnością się nie zawiodą. Tym bardziej, że tak naprawdę znają już lwią część zamieszczonego na płycie materiału. Album „Simple” składa się bowiem z 8 kompozycji, z których jak sięgam pamięcią, większość znalazła się już na wcześniejszych wydawnictwach firmowanych przez Final Conflict. Utwory „Rebelion” oraz „Pangea’s Child” znamy z debiutanckiego albumu pt. „Redress The Balance” (1991), nagranie „All Alone” z płyty „Quest”, a „The Janus” z koncepcyjnego wydawnictwa „The Waiting Room” (2000), na którym czołowe grupy spod znaku progresywnego rocka zamieściły swoje premierowe utwory. Nie koniec na tym. Utwory „Solitude”, „Chanel 8” oraz „The Following” znalazły się na albumach wydanych w formie kaset magnetofonowych, dokumentujących najwcześniejszy okres działalności zespołu. Wszystkie wymienione powyżej utwory zostały nagrane na nowo, poddane nowym miksom i masteringowi, a w swoim założeniu miały stać się elementem świętowania 20-lecia działalności zespołu. Niestety, śmierć Chrisa pokrzyżowała te plany. Szczęśliwym trafem udało się zarejestrować jego partie, przez co niniejszy album zyskał zupełnie inny wydźwięk i stał się w istocie pożegnaniem zespołu ze swoim perkusistą. Płyta „Simple” jest więc prawdziwym hołdem złożonym jego pamięci przez resztę zespołu, a zarazem podsumowaniem ostatnich 20 lat działalności Final Conflict.
W programie albumu „Simple” znalazł się jeden premierowy utwór. To ponad 10-minutowa kompozycja zamieszczona na samym końcu płyty. Na perkusji gra w niej niejaki Dave Alexander, a nagranie to eksponuje wszystkie charakterystyczne cechy, z których Final Conflict zawsze słynął: ciekawe duety wokalne Briana i Andy’ego, spokojne i melodyjne partie gitar, imponujące bardzo „progresywnie” brzmiące klawisze, zgrabną partię saksofonu, programową wielowątkowość, ładne melodie i emanujący z kompozycji dostojny klimat spokoju. To, rzekłbym, bardzo wytworne i eleganckie nagranie. Słychać w nim jakąś imponującą pewność siebie muzyków tworzących Final Conflict, wewnętrzny spokój całego zespołu, ale też czuć jakiś przeszywający smutek… Ciekaw jestem jak teraz, po śmierci Moydena, potoczą się losy tej wielce zasłużonej dla brytyjskiego prog rocka grupy…?