Jeśli do tej pory nie miałeś okazji posłuchać ich twórczości określanej jako mieszankę stoner i spacerockowych klimatów, zawierającej elementy psychodeliczne, wręcz porywające odbiorcę w inną muzyczną przestrzeń wprowadzającą cię w terapeutyczny stan ducha i ciała, to czas to zmienić. Za pomocą muzyki z płyty „The 5th Sun”, wsłuchując się uważnie w każdą kompozycję poznasz siłę oraz niezwykłą przestrzeń dźwięku. Ten momentami bardzo liryczny minimalizm potrafi niczym wulkan wydobyć z siebie niesamowity żar gitarowych riffów, tajemniczych brzmień i dynamicznych bębnów, tworząc instrumentalną ścianę gęstych dźwięków. Rozpoczyna się długą, prawie piętnastominutową kompozycją „Icarus”. Na wstępie jest bardzo tajemniczo, ciarki przechodzą po ciele i w tym momencie rozbrzmiewa melodyjny gitarowy motyw plus klawisze i bębny, co przyciąga uwagę słuchacza, powodując trudny do opisania stan emocjonalnej, ożywionej reakcji na tak zrealizowane nagranie. A to nie koniec muzycznych niespodzianek wdzierających się do naszego wnętrza podczas tego utworu. Monkey3 potrafi w tajemniczy sposób rozwinąć swój instrumentalny wizerunek, zaskakując bardzo pozytywnie słuchacza, czego doświadczamy słuchając tej płyty. Kontynuując tę muzyczną podróż przy akompaniamencie kolejnego nagrania, „Sun”, doświadczamy pewnego transu, który otacza nas swym labiryntem gitarowych akordów i klawiszy. Pomimo tego, że zespół prezentuje muzykę instrumentalną, na albumie pojawiają się momentami rożne głosy nadające jej cech, które w żaden sposób nie nużą, podsycając atmosferę swą dojrzałą i momentami energiczną kawalkadą używanego instrumentarium. Budując w tak mozolny sposób poszczególne elementy tej muzycznej układanki zwraca naszą uwagę talent muzyków. Sposób, w jaki przestawiają się z dynamicznych fragmentów na te stonowane jest imponujący. Mamy na tym albumie huśtawkę nastrojów obfitującą w przeróżne formy naszej egzystencji. Każdorazowo, po wysłuchaniu bonusowego kawałka „The Ship”, z pasją wracałem na początek albumu, aby nadal trwać w mistycznych promieniach wschodzącego i promieniującego rozgrzewającymi kompozycjami tego wydawnictwa. Poruszająca i zniewalająca jest zawartość krążka tej, nie obrażając tym stwierdzeniem, „Małpiej” Czwórki. Po kilkukrotnym wysłuchaniu, nadal z wielką radością odkrywam te wszystkie zakręcone dźwięki. Moim skromnym zdaniem ta płyta to arcydzieło i mój numer jeden w roku 2013!
Mam cichą nadzieję, że podczas swojej trasy koncertowej promującej to wydawnictwo Monkey3 zagrają również w Polsce, co zapewne ucieszy wielu miłośników ich gry.Monkey3 - The 5th Sun
, Andrzej Barwicki