Album rozpoczyna się brzmieniem gitary, a później stonowany wokal i towarzyszące mu dźwięki poszczególnych instrumentów w postaci smyczków i klawiszy nastroją do odbioru wzniosłego, pełnego uroku brzmienia, które pamiętamy z dotychczasowych wydawnictw zespołu, a które zapewne bardzo nam utkwiło w pamięci i mocno poruszyło naszą duszę. Za sprawą „Afterthoughts” pozostajemy pośrodku wirujących wokół nas dawką energicznych uderzeń perkusji i brzmień klawiszy, którym towarzyszy gitara. Jednak wszystko to jest w umiarkowanym, nieprzekraczającym wygrywanego od początku płyty klimatu. Odnoszę takie wrażenie jakby zespół kierował swoją muzykę w stronę mocniejszych dźwięków, ale do końca nie jest pewien, jak słuchacze odbiorą zmianę ich progresywnego wizerunku. Myślę, że pierwszy krok został już wykonany i warto kontynuować swój rozwój przekraczając pewne stylowe ramy i dawkując odpowiednie napięcie słuchaczom. Perfekcyjnie radzą sobie w tworzeniu muzycznych ilustracji, pobudzających wrażliwego słuchacza do nieprzerwanej wyobraźni i smakowania dawkowanego nastroju. Dla jednych ta muzyka może okazać się mało wnoszącą w dotychczasowej działalności na muzycznym post rockowym rynku. Pomimo tego, taka muzyka nie jest pozbawiona uroczych momentów, które przy dłuższym, kilkukrotnym przesłuchaniu zamieniają się w niezwykle spójne i refleksyjne nagrania. Doceniam podejście Nosound do skomponowanej na tym albumie muzyki. Nie bez znaczenia jest zaproszenie do studia Chrisa Maitlanda (drums) i Marianne De Chasteliane (cello), których obecność wzbogaciła i urozmaiciła odbiór najnowszego albumu. Giancarlo Erra realizuje i poszukuje różnych inspiracji, które później mają przełożenie na eksperymentalne brzmienie jego muzyki, nie przekracza on jednak znanych sprawdzonych rozwiązań. Taka płyta potrzebuje odpowiedniego nastroju i wyciszenia, aby dostrzec jej muzyczne piękno, harmonię pośród gwieździstego nieba i blasku księżyca. Rewelacyjnie wchłania się ta muzyka, a każda kolejna kompozycja podnosi w mojej opinii wartość artystyczną i zarazem uwrażliwia odbiorcę, aż do kulminacyjnego zakończenia, jakim jest ostatnie, tytułowe, jakże piękne nagranie.
Nosound - Afterthoughts
, Andrzej Barwicki