Casino to wspólne przedsięwzięcie Geoffa Manna i Clive’a Nolana. Geoff do współpracy przy tym projekcie próbował zaprosić resztę kolegów z Twelfth Night, ostatecznie znalazł się tam tylko Brian Devoil. Ale nie zabrakło innych sław z ówczesnego progresywnego światka: Karl Groom i Jon Jeary (obaj z Threshold), Sylvain Gouvenaire (Arrakeen, znany także z projektu Iris tworzonego później z muzykami Marillion) czy Mike Stobbie (wówczas nowy-stary klawiszowiec grupy Pallas). Teksty Geoffa są jak zawsze wspaniałe i niepowtarzalne. Muzycznie można tu zauważyć wiele podobieństw do Pendragonu, a także Genesis. Nie bez powodu pojawiają się takie podobieństwa, jeśli dominującym klawiszowcem jest Clive Nolan. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, iż ten projekt brzmi tak, jakby w Pendragonie zastąpić Nicka Barretta Geoffem Mannem oraz wspomnianymi gitarzystami. Chociaż… w grze obu gitarzystów można zauważyć pewną analogię do gry Steve’a Hacketta w Genesis. Drobnym mankamentem jest zbyt sztucznie brzmiąca perkusja. Ale takie były wtedy, na początku lat 90., obowiązujące trendy techniki realizacji dźwięku.
Płyta składa się przeważnie z rozbudowanych, wieloczęściowych kompozycji trwających przeszło 10 minut. O ile na płytach Twelfth Night głos Geoffa był wyrazisty, o tyle tu wydaje się być trochę schowany w tle, a momentami nawet sprawia wrażenie kolejnego instrumentu. Ogólnie muzyka zawarta na tym albumie dość mocno odstaje od twórczości Twelfth Night, lecz mimo to stanowi ciekawy pomost pomiędzy Twelfth Night, a pozostałymi zespołami grającymi w tym czasie rock progresywny, z Pendragonem na czele. Dlatego płytę tą można także postrzegać jako swego rodzaju brakujące ogniwo. Całość jest albumem koncepcyjnym, w którym muzyka oraz poetyckie teksty Geoffa stanowią jedną całość. Geoff opowiada, że życie jest jak kasyno gry i przestrzega nas przed igraniem z losem.
Niestety niedługo po wydaniu tej płyty gra życiowa Geoffa dobiegła końca. Planowaną trasę Casino odwołano ze względu na zły stan zdrowia wokalisty (zdiagnozowano u niego najpierw chorobę Leśniowskiego-Crohna, a w listopadzie 1992 roku stwierdzono raka w zaawansowanym stadium, zaś 5 lutego 1993 roku Geoff zmarł w wieku 36 lat). Płytę pierwotnie wydała SI Music, a po upadku wytwórni wznowił ją Verglas Music w 1997 roku i od tamtej pory nie było wznowień. Między innymi dlatego jest dziś uważana za białego kruka ery rocka progresywnego. Na takie miano zasługuje jednak przede wszystkim swoim wysokim poziomem kompozycyjno-wykonawczym. Bez wątpienia jest to jeden z najznakomitszych muzycznych pomników ery neoprogresywnego rocka.