Kiedyś nazywali się Parade. W 2010 roku opublikowaliśmy na naszych łamach recenzję ich debiutanckiej płyty zatytułowanej „The Fabric”. Z powodów prawnych grupa musiała jednak zmienić nazwę i teraz jako Halo Blind debiutują właściwie po raz drugi.
Choć tak naprawdę trudno uznać album „Occupying Forces” za dzieło debiutantów. Wszak oprócz tego, że dwa główne filary grupy, która teraz nazywa się Halo Blind: Chris Johnson (v, g, k) oraz Gavin Griffiths (dr) mają już za sobą debiut z prawdziwego zdarzenia (wspomniana już płyta „The Fabric”), to wprawdzie z drugiego szeregu, ale obaj mieli niemały wpływ na niedawne sukcesy Fisha, Heather Findlay oraz grup Mostly Autumn i Panic Room, z którymi nie tylko koncertowali, ale byli też członkami ich regularnych składów (m.in. na płycie „Heart Full Of Sky”, ale nie tylko. Polecam prześledzenie kariery obydwu muzyków; dowiecie się, że byli autorami, bądź współautorami utworów, które lubicie i których często słuchacie). Oprócz nich ważnym ogniwem w Halo Blind jest wszechstronny muzyk oraz współautor (wraz z Johnsonem) całego materiału wypełniającego „Occupying Forces” – Andy Knights. Ponadto skład grupy uzupełniają Stuart Fletcher (bas) oraz mający w swoim CV m.in. współpracę z Chrisem Sheehanem, gitarzysta Chris Farrell.
Album „Occupying Forces” to 14 utworów i prawie godzina muzyki. Jakiej? Zespół czerpie garściami z indie rocka, muzyki alternatywnej, a także współczesnego, i chyba najmodniejszego obecnie oblicza prog rocka, którego obrazem są dokonania Porcupine Tree, a zwłaszcza The Pineapple Thief. Nieobce są też elementy twórczości Sigur Ros, Radiohead, czy Volcano Choir. I chyba ten zestaw powinien wystarczyć za wskazówkę odnośnie tego, czego możemy się po „Occupying Forces” i grupie Halo Blind spodziewać. Dodam jeszcze, że zespół nie jest niczyim klonem (aczkolwiek moje uszy podpowiadają mi, że najbliżej mu do popularnego Złodzieja Ananasów) i podczas słuchania płyty, gdy tylko wyłapujemy jakiekolwiek, mniej lub bardziej jednoznaczne skojarzenia, to zespół jakby specjalnie przekładał wajchę i wkraczał na zupełnie inne terytoria.
Początek płyty to bardzo jeżozwierzowy utwór „Better?”, ale chwilę później robi się już o wiele bardziej alternatywnie, gdyż nagranie „Revolutionary Soul” przypomina brzmienie The Black Keys, a zaraz jesteśmy już na terytoriach typowych dla Pineapple Thief („Mirage”, „Saturate”, „Torrential”), by za chwilę znów dokonać zaskakującej wolty i niespodziewanie znaleźć się w rejonach smooth jazzu (genialna partia trąbki w wykonaniu Jonny Enrighta w „End Of The First Side”), a nawet trip hopu (w „Brain Dog”). Ale nie obawiajmy się tych skoków stylistycznych. Ten frapujący mariaż rapu z trip hopem to… fałszywy alarm, bo za moment Sigur Ros spotyka Złodzieja Ananasów w nagraniu zatytułowanym (nomen omen) „False Alarm” i tak już jest do końca płyty. Po drodze zahaczamy jeszcze na chwilę o klimaty rodem z wytwórni 4AD (w „The Puppet”), wpadamy w błogi, liryczny nastrój w „Coma”, a na koniec wyobraźnia przenosi nas w muzyczną lodową krainę islandzkich fiordów spod znaku Sigur Ros (w „Control”).
Zespół Halo Blind bawi się stylami i konwencjami, miesza gatunki, umiejętnie czerpie z różnorodnych źródeł, by po sprytnym i, trzeba przyznać, umiejętnym, przepuszczeniu dźwięków przez własne „filtry” implementuje pierwiastki zaczerpnięte z, wydawałoby się, odległych od siebie gatunków w swoje krótkie, zwięzłe i bardzo przystępne w odbiorze piosenki. I co najważniejsze, w ogóle nie czuje się tego stylistycznego rozrzutu, bo jakimś magicznym zrządzeniem losu grupie Halo Blind udaje się wszystko trzymać w ryzach i nasycać graną przez siebie muzykę własnymi, oryginalnymi elementami, co sprawia, że albumu słucha się po prostu znakomicie. I choć nie jest to klasyczny prog rock wywodzący się z lat 70., to przyznam szczerze, że płytę „Occupying Forces” uważam za jedno z najciekawszych wydawnictw ostatnich miesięcy z szeroko rozumianego artystycznego rocka.