D'AccorD - III

Andrzej Barwicki

ImageOstatnio często mam okazję słuchać i recenzować muzykę zespołów pochodzących z Norwegii. Biografia, jak i muzyka grupy D’AccorD jest znana słuchaczom MLWZ z recenzji ich wcześniejszych albumów “D’accorD” (2009) oraz “Helike” (2011).

Najnowszy album ukazał się na początku marca 2014 roku, a wydała go znana wytwórnia Karisma Records. To trzecia studyjna płyta tego zespołu. „D’AccorD III” zawiera osiem kompozycji i trwa ponad 60 minut, zatem w porównaniu do poprzednich albumów widać różnicę w ilości i długości nagrań. Utwór oznaczony indeksem jeden, a zatytułowany „These Last Todays” ukazuje różnorodność brzmienia i znakomity warsztat instrumentalny poszczególnych muzyków, co pozwala na muzyczne odniesienia do tradycyjnego progresywnego rocka. W grze Norwegów ujmują partie gitar, organów, a także wokal. Każdy fragment tego utworu mile zaskoczy ucho odbiorcy - to taka klasyka w dziesięciominutowej (d)accordowej pigułce. Po usłyszeniu utworu „Here Lies Greed” sprawdzam skład zespołu. Któż gra takie partie fletu? Nie, to nie Ian Anderson, można się jednak pomylić, tak duże jest podobieństwo. Nastrojowo wykonany „Lady Faboulus”, z pięknymi partiami gitar, niesie ze sobą sentymentalny klimat amerykańskiego Południa o bluesrockowym zabarwieniu. Z wpadającymi w ucho chórkami wykonany jest „Mr. Moonlight”, a towarzyszy im przepięknie zagrane solo na klawiszach, których dialog z gitarą ma niezwykłą magię przeniesioną do kolejnej kompozycji o tytule „Ibliss In Bliss”. Jest w tej muzyce tyle harmonii, że trzeba uważnie się w nią wsłuchiwać, by nie stracić nic z misternie odegranych dźwięków. Skupieni w tej atmosferze wędrujemy w duecie: mandolina – gitara za sprawą utworu o wymownym tytule „Songs For Jethro”. Z kolei dwuczęściowa kompozycja „Mon-Sat: Part I, Mon-Sat: Part II” potwierdza zdolność do realizowania różnych stonowanych i dynamicznych nagrań, umiejętnie dobierając spójne, w konsekwencji pełniące rolę cody dźwięki, które łączą tak wysublimowane i adekwatne do całości dzieło. Ostatni kawałek na tym albumie to „The Doom That Came To Sarnath” - dodatkowa wisienka na tym klasycznym muzycznym torcie, który smakujemy od wielu, wielu lat i rozkoszujemy nim nasze delikatne podniebienie.

W swojej recenzji albumu „Helike” napisałem, że oczekuję kolejnego albumu D’AccorD, z nadzieją, iż będzie on swoim poziomem dorównywał temu wydawnictwu. Teraz mogę powiedzieć, że „D’AccorD III” jest znakomity. Wielka sztuka nie potrzebuje reklamy, ponieważ potrafi swą zawartością urzec odbiorcę, łącząc wielopokoleniowe brzmienie i trafić w czuły zmysł słuchacza. Tak właśnie jest z tą płytą, do zapoznania się z którą serdecznie wszystkich namawiam.

A oto uczniowie, którzy wrażliwości i muzyki poszukiwali u starych mistrzów gatunku, dając przykład rozwoju swego talentu: Daniel Maage (vocals, flute & various instruments), Årstein „Yearstone” Tislevoll (keyboards, violin, gitar, mandolin), Fredrik Errol Horn (keyboards, saxophone),  Stig Are Sund (guitar), Martin Sjøen (bass) i Bjarte Rossehaug (drums). Warto nadmienić, że płyta jest dostępna na CD, ale dla prawdziwych koneserów - jak za dawnych lat – także na winylu. Nagrań dokonano analogowo w Cowshed Studio w Londynie, po to by uzyskać prawdziwe i autentyczne brzmienie wzorowane na latach 70.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!