"Outsider" to 24. studyjny album legendarnej grupy Uriah Heep. Jego premiera zbliża się wielkimi krokami i przypada na 9 czerwca bieżącego roku. Zapowiada to wielkie wydarzenie, na które czeka rzesza fanów na całym świecie. To dowód na to, że grupa należąca do tak zwanej „wielkiej czwórki” hard rocka nie pozostaje w tyle w nagraniach rewelacyjnych wydawnictw studyjnych. Nie jest to także proces wymuszony, a sama muzyka po prostu płynie…
Po wydanych niedawno „Now What?!” Deep Purple i „13” Black Sabbath dla wszystkich fanów hard rocka nadchodzi era „Outsidera”!!! Album promuje singiel „One Minute” znajdujący się pod numerem drugim na krążku. „Outsider” to także pierwszy album wydany po śmierci - ukochanego przez publiczność i zespół - basisty Trevora Boldera. To nie oznacza jednak, że Trevora nie ma na tej płycie. Kiedy słuchając nostalgicznego wstępu do „One Minute” zamykam oczy, duch Trevora przywołany alegorią tekstu wstępuje w „Outsiderowskie” gamy i pasaże i pozostaje w nich do końca.
Nowa płyta jednoznacznie wskazuje na rewelacyjną kondycję grupy i ponadczasowego, rockowego ducha zespołu. Jak zwykle w przypadku Uriah Heep wszystko jest na swoim miejscu. Mistrzowskie riffy i gitara Micka Boxa. Maszyneria bębnów i talerzy - napędzana przez nieprzeciętną ekspresję, którą włada Russell Gilbrook. Oczywiście do tego klawisze i śpiew (o tym dalej) zgrane z najmłodszym członkiem zespołu - Davey Rimmer zastąpił na basie Trevora Boldera.
Na szczególną uwagę zasługuje monumentalny wymiar organów Hammonda, które grzmią, buczą, i wibrują - wypełniając przejścia gitarowe, stanowiąc tło, uwydatniając się w klawiszowych wyładowaniach pod palcami Phila Lanzona.
Ostatnim elementem nie pozostawiającym złudzeń co do potęgi muzyki zawartej w „Outsiderze” jest głos Berniego Shawa. Dodatkowo, kiedy wyobrazimy sobie jego showmański, sceniczny styl bycia, rewelacyjny kontakt z publicznością i charakterystyczną barwę głosu – nowa płyta uzyskuje dodatkowy wymiar – magii koncertowej, którą zespół zawsze wyczarowuje podczas swoich występów. Można zatem sądzić, że jeżeli krążek brzmi rewelacyjnie z płyty, to na koncertach kapela wykrzesa z niego prawdziwą magię dźwięków.
Powracając jeszcze do osoby Berniego Shawa, uważam, że dołączając do grupy w 1986 roku, zespół zyskał najlepszego frontmana w historii działalności.
„Outsider” zawiera 11 utworów, które wpisują się w kanon tradycyjnego, klasycznego hard rocka. Niewątpliwie to jeden z najlepszych w historii zespołu albumów studyjnych. Czy uzyska miano najlepszego? Decyzja należy do wszystkich, którzy z niecierpliwością czekają na datę premiery i trasę, w której „dotkną” i przeżyją „Outsidera” na własnej skórze.
Nadchodząca płyta stanie się z pewnością jedną z najważniejszych pozycji w biblioteczce każdego fana. Od 9 czerwca stanowić będzie także kilkadziesiąt minut rockowego grania, które przeniosą nas w klimat końca lat sześćdziesiątych – klimat rewelacyjnej, rockowej muzyki z najwyższej półki.
Tekst opublikowany dzięki uprzejmości Cinematographer Productions www.cinepro.pl