Christmas 12

Nazareth - Rock'n'Roll Telephone

Andrzej Barwicki

ImageZespół Nazareth lata swojej chwały przeżywał na początku lat 70., wtedy to odnosił wielkie sukcesy zarówno w Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych. W późniejszym okresie powrócił jeszcze na piedestał popularności, jednak nie trwało to długo. Pomimo różnych zawirowań związanych z popularnością jego muzyki, jak i życiem osobistym samych muzyków grających w tym zespole nie ugięli się i kontynuują swoją muzyczną karierę.

W czerwcu ukazał się 23. studyjny album Nazareth zatytułowany „Rock’n’Roll Telephone”. Został on nagrany z Danem McCaffertym w składzie, który tym krążkiem definitywnie żegna się z zespołem i w ogóle z „artystycznym życiem”. Już samo zwrócenie uwagi fanów na to, że jest to jego ostatnia płyta, działa na nich niczym limitowany produkt, który trzeba koniecznie mieć, ale jeśli to prawda, to trudno podejrzewać o specjalne nakręcanie popytu. Trzeba w końcu powiedzieć, że to już koniec i odejść w glorii chwały dając słuchaczom materiał godny nazwy zespołu.

Płyta ukazała się jako 2LP, 2CD – deluxe edition i CD – pojedynczy krążek na którym zamieszono 11 kompozycji. Słuchając nagrań „Boom Bang Bang” i „One Set Of Bones” słychać, że panowie wciąż potrafią wykrzesać z siebie dość energiczne rockowe brzmienie, a jednocześnie mamy potwierdzenie, że muzyka jest chyba najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby. Trochę rozczarowuje utwór „Back 2B4”, ale szybko zapomnimy o tym kawałku, gdy zabrzmi „Winter Sunlight”, będący ukłonem w stronę balladowych kompozycji. Tytułowe nagranie to dawka solidnych hardrockowych gitarowych dźwięków. Nie jest to jeszcze kres możliwości muzyków z Nazareth, o czym przekonacie się słuchając utworu „Punch A Hole In The Sky”. Jest też na „Rock’n’Roll Telephone” materiał dla… DJ-ów, czyli gotowy materiał na parkiet w postaci „Long Long Time”, przy którym można się nieźle pokręcić. Spokojny, w prosty sposób zaśpiewany jest „The Right Time”. Głos McCafferty’ego brzmi w nim naturalnie i bardzo przekonuje swą interpretacją. W kolejnych nagraniach: „Not Today”, „Speakeasy” i „God Of The Mountain” słychać, że zespół nie zamierza się oszczędzać, podkręcając tempo do samego finiszu. Solidne granie, które odzwierciedla zawartość tej płyty potwierdza doskonałe zaangażowanie całej kapeli, która stworzyła - chyba można już tak powiedzieć - „historyczny” album.

W uzupełnieniu dodam jeszcze, że druga płytka w wersji deluxe zawiera utwory: „Just A Ride”, „Wanna Feel Good”, „Big Boy” (koncertowa wersja z 2008 roku nagrana w Anglii), „Kuntucky Fried Blues” (koncertowa wersja z 2006 roku nagrana w Milton Keynes), „Sunshine” (koncertowa wersja z roku 2000 nagrana w Ontario), „Expect No Mercy” (koncertowa wersja z roku 2008r. w Somerset, Anglia) i „God Save The South” (koncertowa wersja z roku 2000r. z Ontario).

MLWZ album na 15-lecie Weather Systems w 2025 roku na dwóch koncertach w Polsce Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok