Szwedzki band Structural Disorder przypomina się z albumem zatytułowanym „The Edge Of Sanity”. Piszę „przypomina”, choć w zasadzie chyba nikt wcześniej na świecie nie słyszał o tym zespole. Ale chciałbym zauważyć, że kilka miesięcy temu w audycji MLWZ prezentowaliśmy już muzykę Structural Disorder z debiutanckiej EP-ki „A Prelude To Insanity”. Na nowym krążku Szwedzi trzymają się wcześniej przyjętych zasad. Niczym wielki potwór, swoją muzą po prostu pożerają, oprócz mocy i finezji w grze (technika i aranż), atakują łatwością gry i przebojowością, co jest bardzo trudnym działaniem w przypadku progrockowych składów. Jednak w przypadku Structural Disorder nie kwalifikowałbym tego zespołu wprost do stołu braci progresywnych, bo i metalowe odcienie, czy nawet folkowo-rockowe klimaty w muzie tej kapeli słychać, co nadaje im tylko kolorytu i pozwoli zapewne na zdobycie większej rzeszy słuchaczy. Muza w wykonaniu Szwedów bardzo przypadła mi do gustu. Jest w niej konkret, wszystko jest ładnie podane na tacy, z wyrafinowanym smakiem i dobrym gustem. Polecam ciepło ten produkt.
Zespół gra w składzie: Markus Tälth (gitara, śpiew), Jóhannes West (elektryczny akordeon, śpiew), Hjalmar Birgersson (gitara, śpiew), Erik Arkö (bas, śpiew) i Kalle Björk (perkusja). Jestem pewien, że o tych panach usłyszymy jeszcze nie raz, i to dużo dobrego.