O wokalistce Heidi Widdop większość z nas usłyszała po raz pierwszy przy okazji premiery płyty „A Far Cry From Home” grupy Stolen Earth (w Małym Leksykonie pisaliśmy o niej równo dwa lata temu i nasz tekst znajdziecie tutaj). Przypomnę, że Stolen Earth powstał na bazie „osieroconych” muzyków grupy Breathing Space, kiedy to Olivia Sparnenn oraz Iain Jennings zostali „zaimportowani” do reformującego się po odejściu Heather Findlay składu formacji Mostly Autumn. W swoim tekście wyraziłem wtedy nadzieję, że dzięki dość udanemu debiutowi zespół Stolen Earth nie popadnie w zapomnienie, ale stało się tak, że właściwie już popadł. Najpierw grupę opuścili basista Paul Teasdale i gitarzysta Adam Dawson, a jako, że byli oni głównymi kompozytorami w zespole, niedługo potem Stolen Earth rozpadł się i dziś już mało kto o nim pamięta.
Minęły niespełna dwa lata i oto mamy nowy zespół, na czele którego stoi Heidi Widdop. Zespół przyjął bardzo romantyczną nazwę – Cloud Atlas – i, obok Heidi, tworzą go: Martin Ledger na gitarze, Dave Randall na instrumentach klawiszowych, Neil Scott na perkusji oraz Stuart Carver na gitarze basowej. Ten ostatni grał niegdyś w grupie Mostly Autumn (chociażby na płytach „For All We Shared” i „The Spirit Of Autumn Past”). To doborowe towarzystwo zadebiutowało właśnie płytą zatytułowaną „Beyond The Vale”, na której znajdujemy 8 utworów trwających łącznie 67 minut z sekundami. Album zawiera muzykę prawdziwie oldschoolową, cechującą się dojrzałością brzmienia i perfekcją wykonania. Zero sampli, zero generowanych z komputera efektów. Grają dojrzały, klasyczny rock z mocnym naciskiem na jego artystyczną stronę. Muzycznie mogą kojarzyć się z Barclay James Harvest, Jethro Tull, The Moody Blues, no i Mostly Autumn oczywiście. No i jeszcze z Pink Floyd. Na przykład w utworze „Falling” dałbym głowę, że słyszę charakterystyczny riff z „In The Flesh?”, a „The Grieving”, szczególnie jego początek, to ewidentne nawiązanie do „Great Gig In The Sky”. W ogóle, keyboardowe partie w wykonaniu Dave’a Randalla dość często mogą kojarzyć się z grą Richarda Wrighta.
Na płycie „Beyond The Vale” jest co najmniej kilka bardzo udanych kompozycji. Oprócz dwóch wymienionych powyżej, uwagę przykuwa mocny początek w postaci 10-minutowego nagrania „Searchlight”, który we wspaniały sposób otwiera to wydawnictwo. To mocny punkt programu płyty, ale nie jedyny. Kolejnym fascynującym utworem jest rozbudowany „Stars”, którego prawdziwą ozdobą jest wspaniały śpiew Heidi oraz efektowne solo na gitarze w wykonaniu Martina Ledgera. Zresztą takich jego solówek jest na tej płycie znacznie więcej. Pod sam koniec albumu znajduje się nastrojowe, bardzo udane nagranie „Journey’s End” z klimatycznym, delikatnym wiolonczelowym aranżem. Palce lizać! Bardzo fajnie słucha się takich dźwięków.
Kilka innych kompozycji na płycie niestety nie przekonuje. „Let The Blood Flow” ciągnie się trochę za długo, a finałowa akustyczna piosenka „I’ll Take Care Of You” to w sumie nieco mdła i średnio udana coda całości. Wiem, że zespół chciał zakończyć swą płytę w delikatny i wyciszony sposób, ale utwór ten niepotrzebnie usypia słuchacza dość mocno pobudzonego przecież wcześniejszymi, o wiele bardziej finezyjnymi kompozycjami.
Pomimo tych kilku krytycznych uwag uważam płytę „Beyond The Vale” za pozycję udaną, a Cloud Atlas za jedną z najciekawszych grup, które zadebiutowały w 2014 roku. OK, album pewnie prezentowałby się nieco lepiej, gdyby był krótszy o kilkanaście minut, ale cały pakiet, jaki trafia w nasze ręce (stylowa szata graficzna, elegancki digipak, gruba książeczka – trzeba to podkreślić: płyta, choć to wydawnictwo niezależne, wydana jest „na bogato” – a nade wszystko bardzo przyjemna muzyka i naprawdę niezłe wykonanie) robi więcej niż przyzwoite wrażenie i z całą pewnością może się podobać nawet najbardziej wybrednym sympatykom artrockowej stylistyki. Mnie podoba się bardzo i na pewno będę do tej płyty często wracać.
Na koniec kilka słów o najważniejszej osobie w grupie Cloud Atlas: Heidi Widdop. Od niej rozpoczęliśmy tą recenzję i na niej zakończymy. Przede wszystkim chcę pochwalić ją za niezwykle ciekawy głos i sposób, w jaki się nim posługuje. Unika wpisywania się w liczne grono innych brytyjskich wokalistek stojących na czele tzw. „female fronted bands” powodujących, że grupy te w gruncie rzeczy brzmią do siebie dość podobnie (m.in. Mostly Autumn, Panic Room, The Gathering, Touchstone etc.). Heidi obdarzona jest mocnym, rzekłbym „męskim” głosem, a swoim śpiewem często wkracza na bluesowe terytoria, powodując, że spotkałem się już z twierdzeniem, że Cloud Atlas chwilami brzmi tak, jakby „Janis Joplin śpiewała w The Cure”. Coś w tym jest. W każdym razie nie sposób przejść obojętnie wobec partii wokalnych tej pani. Śpiewa po prostu znakomicie.
I jeszcze jedna rzecz. Heidi jest autorką wszystkich tekstów oraz (prawie) całej muzyki na „Beyond The Vale”. To ona znajduje się na tym krążku w centrum uwagi, nie tylko jako wykonawczyni, ale także jako kompozytorka. To kolejna istotna zmiana w stosunku do jej poprzedniego zespołu Stolen Earth. I to zmiana na lepsze.