Zespół Roog to luźno zawiązany twór muzyczny, który zaczął żyć z początkiem 2012 roku w Jastrzębiu-Zdroju. Znany z grupy Sandstone, która w 2006 roku wydała płytę „Looking For Myself” Marcin Zmorzyński, który teraz stoi za mikrofonem w Roog tak wspomina swoje pierwsze kroki w nowym zespole: „Dołączyłem do czterech facetów, którzy wypełniali sobie niedzielną nudę wieczornymi spotkaniami i wspólnym hałasowaniem w zatęchłej kanciapie. Stosunkowo szybko zarejestrowaliśmy kilka numerów, a już w czerwcu 2012 roku udało się nakręcić obraz do jednego z nich („Wiem, że jesteś”). Potem za ciosem, kilka miesięcy później, drugi kawałek („Jak kokaina”) został opatrzony amatorskim obrazem. Grywamy tam, gdzie nas zaproszą, i do tej pory zagraliśmy kilka fajnych "sztuk" w takim towarzystwie jak Frontside, Proletariat czy Sixpounder”.
Roog bez ciśnienia i parcia na media rejestruje nowe numery, które ukazują coraz to dojrzalszy kierunek jego działalności i prawdopodobnie już niebawem przystąpi do prac nad pełnowymiarową debiutancką płytą. Tymczasem ma w swoim dorobku niespełna półgodzinną EP-kę zatytułowana „Lustra”, na której znaleźć można kilka dobrych rockowych utworów śpiewanych przez Marcina po polsku.
Grupę tworzą: Artur Mandat (g), Przemek Gierat (g), Robert Dabrowski (bg), Robert Szuter (dr) i Marcin Zmorzyński (v). Wyraźnie słychać, że Roog to mieszanka młodości z doświadczeniem. Muzycy wywodzą się jakby z różnych muzycznych „podwórek” i wnoszą do brzmienia grupy różne fascynacje muzyczne. Znają się od lat, ale każdy jeszcze do niedawna udzielał się w innym projekcie. Dało to znakomity efekt synergii, dzięki któremu EP-kę „Lustra” wypełnia pięć (a właściwie licząc z bonusowym „Wołam Cię” – sześć!) równych utworów. Podkreślmy: bardzo dobrych rockowych utworów. Przyznam szczerze, że nie mam wśród z nich zdecydowanego faworyta. Albo inaczej: mam pięciu faworytów, bo zarówno chwytliwy „Jak kokaina”, jak i „Coraz mniej”, „Teatr kłamstw”, „Śmieję się, płaczę” czy wspomniany już „Wiem, że jesteś” to numery, których po prostu słucha się z prawdziwą przyjemnością.
W ostatnim czasie zespół Roog dla poszukiwania optymalnego brzmienia zarejestrował dwa nowe numery w dwóch różnych studiach nagraniowych. I powiem szczerze, że mam zagwozdkę który z nich jest lepszy. Zarówno śpiewany po angielsku „Fly Away”, jak i po polsku „Ikar” brzmią nieźle i obiecująco. I powiedzcie, jak tu nie czekać na pełnowymiarowy płytowy debiut grupy Roog?
Na podstawie materiałów informacyjnych zespołu Roog.