Słuchaczom MLWZ nazwa zespołu Gandalf’s Fist jest zapewne znana, bo to właśnie tutaj mogliśmy wysłuchać ich nagrań z dwóch omawianych dotychczas albumów „Road To Darkness” (2011) i „A Day In The Life Of A Universal Wanderer” (2013). Pod koniec października br. dostępny będzie najnowszy krążek grupy zatytułowany „A Forest Of Fey”. Dotychczasowa twórczość Gandalf’s Fist przenosiła nas w świat fantazji, niezwykłych emocji i przygód. I nie inaczej jest tym razem, bo słuchając albumu „A Forest Of Fey” czeka nas spora dawka muzycznej przygody opowiadającej o młodej dziewczynie uwięzionej w złowieszczym lesie. Całość utrzymana jest w klimacie rock opery, a stylistycznie jesteśmy gdzieś na terytoriach, na których jeszcze niedawno najlepiej czuła się formacja A.A. Lucassena, Ayreon.
Płyta rozpoczyna się bardzo efektownie kompozycją „Childhood Ghosts”. Odgłosy spaceru po lesie, śpiew ptaków czy różnorodne nawoływania pobudzają naszą wyobraźnię, a towarzysząca temu muzyka potęguje niepokój, który i nam się udziela. Kilka pięknych folkowych akordów i żeński wokal sprawiają, że przeżywamy bardzo egzotyczne chwile za sprawą utworu „Gardens Of The Lost”, z każdą sekundą nabierającym coraz większego rockowego rozmachu. Z kolei „A Forest Of Fey” to muzyka, która otwiera przed nami tajemniczy świat, dostarczając dreszczyku i łez, a jednocześnie chwyta za serce melodyjnym akcentem. Zapewniam, że w dalszej części albumu na pewno nie będzie mniej takich magicznych i intrygujących dźwięków. „The World We Created” i „The Circus In The Clearning” w swej progresywnej wizji tworzą kolejne dźwiękowe sztuczki, wzbudzając podziw odbiorcy i zmuszając słuchacza do pełnej koncentracji. Zespół potrafi przekonująco kreować baśniowy wizerunek bohaterki. Nasza reakcja na najdrobniejszy dźwiękowy epizod w kompozycji „Drifter On The Edge Of Time”, poparty znakomitymi partiami wokalnego duetu powoduje, że coraz bardziej pobudza ona naszą wyobraźnię. Ta przygoda nadal trwa, zacierają się ścieżki pomiędzy balladowym a progresywnym gatunkiem muzycznym, dając wyraz bardzo przemyślanej struktury twórczej myśli kompozytorów. „Forest Rose (Coming Home)” to muzyka natchniona folkową nutą. W utworze „Return From The Tournament” zespół sięga do sprawdzonych klasycznych form znanych z lat 70., co moim zdaniem potwierdza klasę i zaangażowanie licznej grupy instrumentalistów, którzy mają wpływ na ostateczny muzyczny obraz przewijający się w trakcie kolejnych kompozycji. Muzycy potrafią utrzymać do ostatnich minut wysoki poziom artystyczny, co słyszymy w zaśpiewanym przez Johna Mitchella (It Bites, Arena) utworze „Stories Old And Stories Told”, które prawie kończy w bardzo epicki sposób tę płytę. Ostatni temat - „A Poison Tree” - to krótka impresja, podczas której powracamy na początek do sceny zagubienia się w lesie i melodii słyszanej w nagraniu „Childhood Ghosts”.
Zespół Gandaf’s Fist postarał się o to, abyśmy nie zatracili się w tym gąszczu brzmień dawkując odpowiednio instrumentalne partie, które zagrali: Dean Marsh (vocals, guitars, mandolin, keys), Luke Severn (vocals), Chris Ewen (bass), Stefan Hepe (drums) oraz następujący goście: John Mitchell (vocals w „Stories Old And Stories Told”), Troy Donockley (cumbrian bouzouki, whistles), Dave Oberle (vocals), Clive Nolan (keys), Matt Stevens (guitar), Melissa Hollick (vocals) oraz Dying Seed, Jennifer Pederson i Alicia Arthur (backing vocals). Autorem ilustracji do okładki płyty jest niemiecki artysta Thomas Huth.
„A Forest Of Fey” to album nawiązujący do tradycji epickich rockowych oper lub, jak kto woli, to pełne przygód i wydarzeń muzyczno-literackie dzieło mogące śmiało pełnić rolę sztuki teatralnej, dla której scenariusz i muzyka jest już gotowa, trzeba tylko wybrać aktorów, kostiumy i można ją wystawiać. To kawał muzycznej, zapierającej dech w piersiach wędrówki, którą warto przejść i to niejednokrotnie.