Jakiś czas temu mieliśmy już okazję poznać duet kryjący się pod nazwą Luna Rossa, gdy opisywałem ich pierwszy album z roku 2013 zatytułowany „Sleeping Pills & Lullabies”. Myślę, że ich twórczość znalazła sporo zwolenników lubiących słuchać nastrojowych, pełnych duchowych wrażeń, piosenek.
Najnowsze wydawnictwo duetu artystów związanych z Panic Room (Anne-Marie Helder i Jonathan Edwards) ukazało się pod koniec listopada, a wydała je Firefly Music. Zawiera ono 9 autorskich kompozycji oraz dwa covery z repertuaru Randy Newmana i Todda Rundgrena. Od samego początku pierwszego na płycie nagrania „Aurora” Anne-Marie i Jonathan w delikatny sposób tworzą rewelacyjny nastrój wypełniony wspaniałą symbiozą dźwięków różnych instrumentów i głosu. Tytułowe nagranie tego krążka ze śliczną akustyczną partią gitary i delikatnym brzmieniem fortepianu uzmysławia nam jak mocny może być przekaz treści wyrażony tak subtelnym śpiewem. Odmiennego charakteru jest nagranie „Disappointment”: gitara elektryczna gra w bluesowych rejestrach, a oniryczne dźwięki klawiszy uzupełniają tak interesująco zrealizowane wykonanie. Sporo uroku mają w sobie nagrania „The Black Dog” i „Flowers In My Hair”. Duet fortepianowo – gitarowy oraz skrzypce potrafią nadać tak emocjonalnego wyrazu muzyce Luny Rossy, że ich magia roztacza się w powietrzu niczym zapach aromatycznej świecy. Duet tych wspaniałych artystów traktuje swoją muzykę jako przekaz myśli i nastrojów, dlatego nie powinno nas zaskoczyć przezabawne nagranie „Happy Little Song”. To coś w odmiennym nastroju niż cała reszta repertuaru płyty. Pierwszy cover który zamieścili na tym albumie pochodzi z roku 1981. „Tiny Demons” to utwór, którego autorem jest multiinstrumentalista Todd Rundgren (Utopia, Meat Loaf, Ringo Starr & His All Star Band). W nagranie to Anne-Marie i Jonathan wpuścili ślad swojego artystycznego talentu nadając tej piosence wspaniałego uroku ozdobionego partią fletu i wyborną wokalną interpretacją. Drugi cover to też ciekawie zinterpretowany „I’ve Been Wrong Before” Randy Newmana.
Dwójka wspaniałych muzyków tworzących duet, którego styl i brzmienie podkreślają liryczny i na poły akustyczny odcień ich twórczości w pełni oddaje panującą pomiędzy nimi harmonię uwydatniającą się z każdą kolejną piosenką na płycie. Mamy na niej bardzo intymną muzykę wymagającą specjalnej oprawy, by odnaleźć się w tym tajemniczym świecie dźwięków i narracji. Szczerość przekazu, po którym trudno nam się otrząsnąć, gdy wybrzmią już ostatnie takty kompozycji „No Chords Left”, jest wręcz porywająca. Odrobina jesiennej melancholii, z którą mamy możliwość obcować dzięki Anne–Marie Helder i Jonathanowi Edwardsowi zagwarantuje nam liczne chwile miłe dla ucha i wyobraźni oraz mnóstwo przemyśleń zestrojonych z tak piękną i wysublimowaną muzyką.