Pallas - Wearewhoweare

Artur Chachlowski

ImagePallas to jedna z najbardziej zasłużonych formacji dla nurtu „odrodzenia progresywnego rocka”. Swego czasu stawiana na równi z Marillion i o pół piętra wyżej w hierarchii nowej fali brytyjskiego prog rocka niż zespoły IQ, Pendragon, Twelfth Night czy Solstice. Ale były to odległe czasy.

Minęło ponad 30 lat, zmieniły się okoliczności, zmienił się sam zespół, zmieniła się też jego muzyka. Może nawet nie tyle muzyka, a kontekst w którym słuchamy kolejnych propozycji tzw. „młodych progresywnych”. Bo dziś rynkiem muzycznym rządzą już zupełnie inne prawidła, panują na nim inne trendy. Dziś za progrockowy benchmark stawia się zespoły pokroju Porcupine Tree i Muse, nic więc dziwnego, że i nasi weterani ulegli modzie i tu i ówdzie, jak tylko potrafili, zbliżyli się na płycie zatytułowanej „Wearewhoweare” do stylu obu tych grup. Nie był to chyba najlepszy pomysł.

Ale nie, nie myślmy, że Pallas wykonał nie wiadomo jaką woltę stylistyczną. Jako się rzekło, zespół już nie jest taki sam jak kiedyś. Więc nie spodziewajmy się, że będzie brzmiał jak przed trzema dekadami. „Wearewhoweare” to już drugie dzieło Szkotów z nowym wokalistą, Paulem Mackie. Przedtem zaśpiewał on na wydanym cztery lata temu krążku „XXV" i teraz wydaje się, że spisał się chyba ciut lepiej. Nieobecność długoletniego wokalisty, bardzo popularnego Alana Reeda, właściwie nie wywarła większego wpływu na brzmienie Pallas. Wnioskować stąd można, że za komponowanie w tym zasłużonym szkockim zespole odpowiadają inni muzycy: Graeme Murray (bg), Niall Mathewson (g), Ronnie Brown (k) oraz Colin Frazer (dr). To oni nadają ton muzyce grupy Pallas, a Paul Mackie całkiem dobrze wpisuje się w ich twórczość.

Na płycie „Wearewhoweare” znajduje się osiem równych utworów, z których właściwie nie potrzeba wyróżniać żadnego. Bo żaden nie odstaje w sposób negatywny od pozostałych. Za to do pozytywnego wyróżnienia pierwsza w kolejce czeka kompozycja finałowa – ośmiominutowa „Winter Is Coming”. Nie jest to może epik na miarę pamiętnej suity „Atlantis” czy „Ark Of Infinity” z debiutanckiego albumu (czy ktoś pamięta jeszcze kultowe w pewnych kręgach dzieło „Sentinel”?), ale obiektywnie rzecz ujmując, to więcej niż przyzwoity utwór. Zresztą cała płyta to dość przyjemna w odbiorze blisko godzinna dawka solidnego (neo)prog rocka. Ale też niczego nie wnosząca do rozwoju tego gatunku. Poza kilkoma niezłymi melodiami, niewiele zostaje po wysłuchaniu całości. Piszę to ze smutkiem, bo żal patrzeć jak renomowana marka ‘Pallas’ rozmienia się na drobne.

Co najbardziej jednak imponuje, to efektowna szata graficzna wydawnictwa „Wearewhoweare” z bogato ilustrowaną, 40-stronicową książeczką. Pięknie to wszystko wygląda i… pachnie. A gdyby komuś jeszcze było mało, to na stronie zespołu może zaopatrzyć się w swoiste uzupełnienie podstawowego albumu – krążek „Itiswhatitis” z instrumentalnymi wersjami piosenek z płyty, dodatkowym nagraniem „Ghosts In This House” oraz krótkim teaserem zapowiadanego na ten rok solowego albumu Nialla Mathewsona. Co o tym sądzę? Szczerze? Zbytek. Przerost formy nad treścią.

Podsumowując, nowy album Pallas, choć nie jest płytą nieudaną, to niczym szczególnym nie zaskakuje. Owszem, długimi chwilami trzyma poziom i jest to oczywista zaleta tego wydawnictwa. Lecz na tle bogatej dyskografii zespołu nie zbliża się do czołówki. Co chyba najsmutniejsze, Pallas, jak większość bardzo cenionych przed laty gwiazd neoprogresywnego rocka, nagrywa płyty, o których chwilę po ich wydaniu nikt już nie będzie pamiętać. Przykład nowych, skądinąd nienajgorszych albumów Pendragonu, Abel Ganz czy poprzedniej płyty Pallas najlepiej ilustruje to zjawisko.

W tej chwili, gdy czynię ostatnie poprawki przed publikacją tej recenzji, do moich uszu dobiegają dźwięki z zupełnie innej płyty. Z płyty nieznanego nikomu zespołu Light Damage (debiutancki album tej obiecującej grupy opiszę niebawem dla MLWZ). I ku mojemu zaskoczeniu brzmią one o wiele bardziej świeżo, dostojnie i dojrzale niż nowe propozycje grupy Pallas. Oj, źle się dzieje w Królestwie Weteranów Progresywnego Rocka…

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok