All My Life - All My Life

Artur Chachlowski

ImageAll My Life jest dość nietypowym zjawiskiem na polskiej scenie rockowej. Zupełnie ignorowany przez opiniotwórcze media zespół osiągnął nieczęsto spotykany poziom wykonawczy i moim zdaniem wyrósł na czołowego reprezentanta muzyki hard rockowej znad Wisły.

Genezy All My Life należy upatrywać jeszcze w formacji Trzyczwarte, która w 2004 roku wydała album pt. „Ja nie pozwalam”. W grupie tej działali Jarosław Szczudłowski (v, bg) oraz Robert Kubajek (dr), którzy obecnie tworzą trzon All My Life. Zespół Trzyczwarte nie przetrwał próby czasu i pod zupełnie nowym szyldem obaj panowie plus nowy gitarzysta (najpierw Paweł Bartoszewski, potem Marek Sysoł, który na płycie „All My Life” wymieniony jest jako muzyk gościnny, a teraz Jakub Kurowski, który dołączył do zespołu już po nagraniu niniejszego albumu) postanowili kontynuować współpracę, która niedawno zaowocowała wydaniem ich debiutanckiego krążka.  Przed rokiem na łamach naszego portalu recenzowałem pierwszy singiel tego zespołu i napisałem wtedy, że All My Life idealnie wpisuje się w tradycję gitarowego rocka z przełomu lat 60 i 70, w której słychać fascynację rhytm’n’bluesem i hard rockiem spod znaku grup Vanilla Fudge, Cream, Budgie, a nawet Led Zeppelin. Zastanawiałem się wtedy jak zeprezentuje się ten zespół w większym wymiarze muzycznym w formie już nie singla, a pełnometrażowej płyty. No i wreszcie doczekaliśmy się tego krążka. Po jego wysłuchaniu mogę powiedzieć, że nie zawiodłem się i mogę podtrzymać to wszystko, co napisałem o muzyce tego zespołu przy okazji premiery singla. Na „All My Life” znajdujemy solidną porcję hard rockowej muzyki zainspirowanej gitarowym bluesem amerykańskiego Południa. To album dla prawdziwych bluesmanów, którzy kochają wyraziste brzmienia i bezkompromisowe podejście do muzyki. Obok pełnych energii fragmentów, w których rządzi podwójna stopa oraz przesterowany bas i gitara, pojawiają się kompozycje oparte na czysto brzmiącej gitarze, a nawet na gitarze akustycznej. Na płycie „All My Life” znajdujemy 9 nagrań, które oprócz charakterystycznego i wyrazistego brzmienia fascynują swoimi tekstami. Zespół All My Life śpiewa swoje utwory językiem szorstkim, a często wręcz bezkompromisowym, przez co niektóre z nich stają się wręcz klasycznymi protest songami, jak na przykład otwierający cały zestaw utwór pt. „Z wojną w tle”. Następujący po nim „Sea Of Light” jest jedynym nagraniem śpiewanym przez Jarka Szczudłowskiego w języku angielskim i szczerze powiem, że wolę, gdy śpiewa on po polsku. „Neonowy las” można by nazwać muzycznym credo zespołu wyrażonym takimi oto słowami:

„Dzisiaj wolny wieczór masz

I ochotę do zabawy

Gdzieś na pewno znajdziesz nas.

Dla ciebie gramy

Muzykę chcemy ci dać”.

W następnym nagraniu zatytułowanym „Wędrowiec w czasie” znajdujemy utwór znany z ubiegłorocznego singla. Zespół jednoznacznie demonstruje w nim swoje hardrockowe ciągotki i mroczne ciężkie blues rockowe riffy. Nasuwają się dzięki temu pewne porównania z grupą Budgie. „Nad przepaścią” to jeden z trzech siedmiominutowych utworów na płycie „All My Life”. Przebija z niego egzystencjonalny tekst, któremu towarzyszy doskonała muzyka okraszona fenomenalnym długaśnym gitarowym solo. W „Mieście snu” usłyszałem pewne echa muzyki grupy Rush, a intrygujący tekst tym razem zaciekawił mnie swoim optymistycznym przesłaniem:

„Wszystko, kim chcemy być,

Wszystko, jak pragniemy żyć,

Wszystko, co chcemy mieć

W świecie naszych marzeń jest.

Nie bój się, zajrzyj tam

Jeszcze siłę w sobie masz

Wszystko to spełni się

Jeśli tylko bardzo tego chcesz”.

Utwór „Towar’s” to jedyne instrumentalne nagranie na tej płycie. Wszyscy trzej muzycy demonstrują w nim swoje nieprzeciętne techniczne umiejętności. Grają niezwykle energetycznie, słychać, że tworzą doskonale rozumiejącą się grupę instrumentalistów, a ich frazy idealnie zazębiają się ze sobą i znajdują ujście w żywiole wznieconym przez dźwięki granej przez nich muzyki. Śmiem twierdzić, że „Towar’s” to utwór wręcz porywający. W „Kłamcy w krawacie” mamy do czynienia z kolejnym tekstem, którego ostrze wymierzone jest w szarą (lub jak kto woli: szarą w czerwono-białe pasy) polską rzeczywistość, a konkretnie w pewnego czołowego polityka. Po nim mamy już finał płyty w postaci utworu „P.P.D”. Też znamy go z ubiegłorocznego singla, też mamy w nim intrygujący tekst opowiadający o pełnym rozterek życiu muzyka rockowego, też zagrany jest on przez zespół z niesamowitym zębem i polotem. Mocny to utwór, stanowiący doskonały finał niniejszego albumu.

Słuchając albumu grupy All My Life aż serce rośnie z powodu tego, że w Polsce funkcjonują młode zespoły takiego pokroju. Zespoły, które tak, jak All My Life potrafią grać muzykę na naprawdę wysokim poziomie, które nie odżegnują się od historii rocka, które inteligentnie i celnie umieją przekazać słuchaczowi swoje muzyczne i liryczne przesłanie. 
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!