Lider norweskiego zespołu o nazwie Flashback Caruso - Anders Bjermeland - pod szyldem Mollmaskin nagrał swój pierwszy solowy album zatytułowany „Heartbreak In ((Stereo))”. Ukazał się on nakładem wytwórni Autumnsongs Records na początku marca 2015 roku. Szczerze przyznaję, że nie znałem wcześniej tego multiinstrumentalisty, a tym bardziej nie miałem okazji poznać jego twórczości z płyt jego macierzystego zespołu. Przypadek sprawił, że interesując się dokonaniami muzyków pochodzących z krajów skandynawskich natrafiłem na projekt Mollmaskin. I sięgnąłem po dopiero co wydany jego debiutancki krążek.
Wydawnictwo zawiera 11 utworów, które zostały nagrane i zmiksowane przez znanego nam Rhysa Marsha. To właśnie jego uczestnictwo w powstaniu tego albumu, i to nie tylko za stołem mikserskim, ale również jako muzyka, sprawiło, że zainteresowałem się tą płytą. Przypomnę tylko, że w ubiegłym roku Rhysh Marsh nagrał interesujący album „Sentiment”, uczestniczył też w nagraniu doskonale przyjętego krążka „I” projektu Kaukasus.
Nasze muzyczne spotkanie z muzyką Mollmaskin rozpoczyna się od utworu „The Same Ash”. Od razu wyróżnia się wysuwająca się na pierwszy plan sekcja rytmiczna i towarzysząca jej gitara oraz instrumenty klawiszowe. Jest progresywnie, a zarazem wyraźnie wyczuwa się delikatne awangardowe tonacje. Następny numer, „Never Able”, roztacza przed słuchaczem jazzrockowe interpretacje nie tylko od strony instrumentalnej, ale również wokalnej, szczególnie da się to wyczuć w ostatnich kilkudziesięciu sekundach tego nagrania. „The Long Shadow” jest nagraniem promującym na singlu solowy projekt Andersa Bjermelanda i, zarówno jak i następny „How Many Ants”, swą aurą nawiązuje do eksperymentalnych brzmień lat 70. osiąganych za sprawą połączenia wielu awangardowych elementów i prezentując nie do końca dająca się dokładnie zdefiniować muzykę. Nie jest to łatwa w odbiorze twórczość, jest mocne nasycenie psychodeliczną frazą i zapewne nie od razu spotka się to ze spontaniczną akceptacją odbiorcy. Warto jednak odkrywać uroki tak skomplikowanej struktury muzycznej. Interpretacja kompozycji „Jennifer”, która znalazła się na tym albumie i oryginalnie pochodzi z 1973 roku (pierwotnie została nagrana przez niemiecki zespół krautrockowy Faust) to sentymentalna podróż do istotnych wpływowych elementów twórczości, bez których trudno by dzisiaj wyobrazić sobie istnienie sporej grupy wykonawców opierających swoje muzyczne wizje na dokonaniach sprzed wielu lat. Dosyć ciekawa jest kompozycja „Halvtom Sjel” wykonana w ojczystym języku Bjermelanda. Jej klimat wciąga, a aranżacja jest tak pomyślana, że poprzedza ona cudowne dźwięki, które rozlegają się, gdy zaczynamy słuchać kolejnego utworu - „Dirty Linen” . Partie fortepianu i wokalu przyciągają naszą uwagę i wyczuwa się tu delikatne „karmazynowe” wpływy. Realizowanie swych pomysłów przez jednego artystę, który gra na większości instrumentów, tak jak to ma miejsce w tym przypadku, i konsekwentne kreowanie swej artystycznej drogi świadczy o wielkiej determinacji autora, która daje możliwość tworzenia muzyki wypełniającej tą płytę. Przyznam szczerze, że po raz pierwszy słuchając tego multiinstrumentalisty i wokalisty nie od razu ujmie on nas swoją muzyką, lecz są chwile, które od razu zapadają nam w pamięci i dają ogromną radość ze słuchania. Dzieje się tak na przykład w najdłuższej na płycie „Nightmare City Suite”. Jednak z perspektywy wielokrotnego odtworzenia płyty „Heartbreak In ((Stereo))” udało mi się odkryć coraz więcej pozytywnych brzmień i radości z oswojonym już przeze mnie głosem Andersa Bjermelanda. Płytę kończą dwie wyróżniające się kompozycje: „The Death Of Lennon” oraz „Before We Go To War”. Pozostawiają one bardzo dobre wrażenie po wybrzmieniu ostatnich dźwięków tego albumu.
„Heartbreak In ((Stereo))” to krążek skrywający w sobie połączenie wielu elementów progresywnych, jazzu, folku, indie rocka i przez umiejętną ich syntezę dający ambitny materiał, na który warto dostroić nasze ucho. Podsumowując, intrygujący solowy debiut Andersa Bjermelanda przypadł mi do gustu, polecam więc zapoznać się z projektem Mollmaskin. Mam nadzieję że pośród słuchaczy MLWZ znajdzie się spora grupa, którym nazwa Mollmaskin zapadnie w pamięć. Mnie zapadnie na długo, bo bez cienia przesady oceniam „Heartbreak In ((Stereo))” na 9 gwiazdek na 10 możliwych.