To pierwsze zetknięcie się czytelników i słuchaczy MLWZ z zespołem o nazwie HeKz, który, jeśli wierzyć dostępnej w sieci dyskografii, istnieje na rynku muzycznym od 2005 roku. Kapela powstała w Wielkiej Brytanii, prezentuje nurt znany jako progressive metal (uwaga! To nie kolejny klon Dream Theater) i aktualnie gra w składzie: Al Beveridge (guitar), James Messenger (keyboards), Kirk Brandham (drums), Matt Young (bass & vocals) i Tom Smith (guitar). Ma ona na swoim koncie cztery EP-ki i jeden pełnowymiarowy album wydany w 2012 roku, będący jej prawdziwym debiutem, a noszący tytuł „Tabula Rasa”.
„Caerus” to drugi studyjny album zespołu, na który czekano z pewną niecierpliwością. Ukazał się on pod koniec 2014 roku, ale dopiero teraz mamy okazję przysłuchać się mu bliżej. Pierwszy krążek grupy był utrzymany zdecydowanie w charakterze prog metalu, z dużą dawką melodii i klasycznego stylu zagrania. Na nowym wydawnictwie zachowany jest styl i klasa sama w sobie, talent kapeli potwierdził się, a dodatkowo, jak najbardziej się rozwinął. Do aranżacji dodano instrumenty klawiszowe, co troszeczkę ustawiło zespół w nieco innym charakterze, a mianowicie dosłuchałem się więcej progresywnych dźwięków, co z pewnością przyczyniło się tylko do wzrostu zainteresowania tym, co tworzą muzycy tego składu. Brzmienie grupy czasami przypomina Dream Theater, czasami Opeth, a momentami nasz rodzimy Riverside. Nie bez wpływu na twórczość HeKz jest też repertuar Iron Maiden oraz Judas Priest. Instrumentaliści grają wspaniale, a wokale i harmonie mogą nas po prostu zachwycić.
Zespół potwierdził zdecydowanie, że tworzą go utalentowani muzycy, którzy potrafią zaskakiwać i tworzyć albumy na światowym poziomie. Nadmienię jeszcze, że na krążku znajduje się dziewięć kompozycji, z których najkrótsza trwa 3:46, a najdłuższa 17:31, a całość to blisko 80 minut wspaniałej muzyki. Przystępne melodie, dojrzałe kompozycje, przemyślane teksty, bogate aranżacje (zwracam uwagę na gościnny udział wiolonczelistki Audrey Riley). Inspiracje zarówno ze świata metalu, jak i symfonicznego rocka. Dwa muzyczne światy tej brytyjskiej grupy tworzą dźwiękową fuzję, będącą tyleż oryginalnym, co wyjątkowym i unikatowym, jedynym w swoim rodzaju stylem „a’la HeKz”. Szczerze polecam to wydawnictwo. HeKz - tę nazwę warto zapamiętać.