Ulver - ATGCLVLSSCAP

Andrzej Barwicki

ImageMiałem okazję już kiedyś recenzować na MLWZ.PL album grupy Ulver - był to „Wars Of The Roses” z roku 2011, później ukazały się ich kolejne płyty (także omawiane na małoleksykonowym portalu): „Childhood's End” (2012),  „Messe I.X-VI.X with Tromsø Chamber Orchestra” (2013) i „Terrestrials with Sunn O)))” (2014). Jak wiadomo, propozycje   Ulver to eksperymentalna  i dość specyficzna w odbiorze muzyka wymagająca od słuchacza niezwykłej spontaniczności podczas odkrywania tajemniczego muzycznego świata tych niewątpliwie utalentowanych norweskich instrumentalistów. Jeśli ktoś nie widział koncertowego DVD Ulver pt. „The Norwegian National Opera”, to koniecznie polecam zobaczyć połączenie ich muzyki z obrazem czasem drastycznym, ale jakże wspaniale dopełnionym dźwiękiem.

Najnowszy krążek grupy Ulver ukazał się 22 stycznia tego roku nakładem wytwórni House Of Mythology, a jego  skomplikowany na pierwszy rzut oka tytuł „ATGCLVLSSCAP” to skrót odnoszący się do pierwszej litery każdego z dwunastu znaków zodiaku. Pomysłem na to wydawnictwo było dwanaście różnych koncertów podczas trasy koncertowej w roku 2014, kiedy to Ulver występował w Finlandii, Polsce, Niemczech, Czechach, Szwajcarii, Austrii, Holandii, Włoszech i Rosji. Jak łatwo się domyślić, na płycie zamieszczono 12 kompozycji, a rozpoczyna ją nagranie „England’s Hidden”. Znajome bicie dzwonów podkreśla tajemniczość tej kompozycji, a rozpościerająca się w dalszej części elektroniczna wędrówka to coś jakby początkowe dostrajanie się instrumentalistów, które nagle się urywa i… album rozpoczyna się na dobre. W kolejnym utworze, „Glammer Hammer”, z początku docierają do nas dźwięki poprzedniej kompozycji, lecz z czasem nagranie to staje się coraz żywsze, nabiera odpowiedniego rytmu i momentalnie zachwyca nas przejrzyste, dynamiczne wykonanie. Kreowanie niełatwych w odbiorze eksperymentalnych poczynań zespołu składa się na trudny do sprecyzowania i zaszufladkowania realizowany przez Ulver styl muzyczny. To, co do nas dociera jest metafizycznym odzwierciedleniem artystycznego świata muzyki tego zespołu, tak mocno nieprzewidywalnego, a momentami nawet i irytującego. Jednak warto te chwile zwątpienia przełamać dając się ponieść tak bardzo intrygującymi kolejnymi fragmentami, z których wyłania się pełna ekspresji nieograniczona muzyczna przestrzeń. Jest w tej muzyce coś, co pochłania percepcję odbiorcy z każdą kolejną minutą. Weźmy na przykład taki „Desert/Dawn” czy „D-Day Drone”. Wspaniałe dźwięki. Później mamy jeszcze utwory „Nowhere (Sweet Sixteen)” oraz „Ecclesiastes (A Vernal Catnap)” - czyż ta perkusja nie przypomina Wam pewnego znanego wszystkim klasyka z lat 70.? I na sam koniec pozostaje jeszcze nagranie zatytułowane „Solaris”. Grupa Ulver tworzy ambitną muzykę i jest wierna swej niekonwencjonalnej sztuce zgłębiania wolnej od utartych schematów kreatywnej twórczości, którą warto, a nawet koniecznie trzeba poznać i pozostać z nią na dłużej.

Dla przypomnienia podam skład zespołu: Ole Alexander Halstensgård obsługuje urządzenia elektroniczne, Daniel O'Sullivan gra na gitarach: elektrycznej i basowej, Anders Møller na instrumentach perkusyjnych, Kristoffer Rygg – śpiewa i gra na syntezatorach, Ivar Thormodsæter na bębnach, a Tore Ylvisaker – na instrumentach klawiszowych. W tym gronie jest jeszcze Seth Beaudrealt, który na prawach pełnoprawnego członka grupy odpowiedzialny jest za wideoprojekcje w trakcie koncertów.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!