Zjednoczone Siły Natury Mech - Zjednoczone Siły Natury Mech

Artur Chachlowski

ImageJeżeli w kontekście boomu polskiej muzyki lat 80. ktoś rzuci hasło: „Mech”, to zapewne większość zainteresowanych skojarzy ten zespół poprzez pryzmat przebojów „Czy to możliwe”, „Samosierra” czy „Piłem z diabłem Bruderschaft”. Niektórzy pewnie pamiętają dodatkowo dwa (oba wydane w 1983 roku) albumy „Bluffmania” i „Tasmania”. Zaś młodsi słuchacze pewnie skojarzą jeszcze wydany przed czterema laty metalowy album „ZWO” reaktywowanego Mechu. Ale tylko nieliczni i najbardziej oddani fani wiedzą i pamiętają, że ten jeden z najważniejszych zespołów Muzyki Młodej Generacji, swoją działalność rozpoczął jeszcze w 1977 roku, występując pod oryginalną nazwą Zjednoczone Siły Natury „Mech”.

Jej geneza nie wzięła się bynajmniej z przyrodniczych zainteresowań członków grupy, ale nawiązywała do nazwy klubu Politechniki Warszawskiej „Mechanik”, z którym związani byli Maciej Januszko (g, v), Robert Milewski (dziś nazywa się Robert Millord) (v, k) i Janusz Łakomiec. To właśnie trio było zaczynem późniejszego regularnego składu, który licznymi koncertami, najpierw w klubach studenckich, potem poprzez pamiętny występ na festiwalu Pop Session w 1979 roku, aż po pierwszy Jarocin i po zapełnione do ostatniego miejsca największe sceny Polski Ludowej, szlifował swój repertuar i w błyskawicznym tempie zdobywał sobie przychylność coraz liczniejszej rzeszy fanów.

Na długo przed wydaniem wspomnianych już płyt „Bluffmania” i „Tasmania” grupa Zjednoczone Siły Natury „Mech” zrealizowała kilka sesji nagraniowych dla Polskiego Radia. Większość z tych najwcześniejszych nagrań nigdy nie ukazała się na płytach. Dopiero teraz ukazujące się na rynku niniejsze wydawnictwo jest próbą ocalenia od zapomnienia tych tyleż unikatowych, co autentycznie udanych, niezwykle oryginalnych i wykazujących fascynację brytyjskim rockiem symfonicznym, zapomnianych nagrań Mechu.

Pierwsza oficjalna sesja grupy ZSN „Mech” odbyła się na początku sierpnia 1980 roku i zaowocowała rejestracją dwóch utworów: onirycznego „Ogród snów” oraz instrumentalnego tematu „Romantic Blues”. Oba trafiły na debiutancki singiel zespołu. Posiadał on taką wadę, że po pierwsze brzmiał bardzo płasko (”Rejestrowaliśmy na ośmiośladzie, robiono kolejne międzyzgrania i każdy taki zabieg niszczył jakość i przejrzystość tych nagrań” – wspominał po latach Robert Millord vel Milewski), po drugie ukazał się w niewielkim nakładzie (i szybko rozszedł się jak ciepłe bułeczki), a po trzecie i najważniejsze – nie oddawał w pełni charakteru ówczesnej twórczości grupy, ani też muzycznych zainteresowań jej członków.

Za bardziej reprezentatywne trzeba uznać utwory nagrane kilka tygodni później w Trójkowym studiu Polskiego Radia. Udało się wtedy zarejestrować aż sześć nagrań, choć jedno z nich ze względów cenzuralnych niestety przepadło bezpowrotnie (młodszym Czytelnikom przypomnę, że w ówczesnej peerelowskiej rzeczywistości istniała taka instytucja jak cenzura, która nagminnie ingerowała w teksty piosenek, co w tamtym gorącym okresie – sesja odbywała się w trakcie strajków w Stoczni Gdańskiej – spowodowało, że utwór „Wychowanie” został… zniszczony i do dzisiaj nie ujrzał on światła dziennego). Pozostałe utwory przetrwały na szczęście w archiwach i biorąc pod uwagę ich jakość – nie tylko muzyczną, ale i literacką (świetne teksty do „Dialogu z niższych sfer”, „Guliwera”, Antidotum” i „Marszu”) – należy je uznać za jedne z najbardziej reprezentatywnych dla polskiego art rocka wczesnych lat 80. Szkoda tylko, że przeleżały się one tyle lat i dopiero teraz, po 35 latach, mamy okazję poznać je i odkryć na nowo. Za sztandarowe nagranie tamtego okresu uchodziła niezwykle popularna na koncertach kompozycja „Atlantis Suite” z pięknymi pasażami zagranymi na obsługiwanym przez Milewskiego i stwarzającym ogromne możliwości brzmieniowe (m.in. genialne pseudo smyczki) syntezatorze Crumar Multiman S. Stylistykę muzyki Mechu budowało dojrzałe brzmienie napędzającej rytm sekcji (w jej skład wchodzili perkusista Janusz Domański oraz zmieniający się basiści Krzysztof Fijałkowski i śp. Andrzej Nowicki (później działał on w Perfekcie)) i ozdabiające całość muzyczne ornamenty w postaci nieszablonowych partii dwóch gitar (Maciej Januszko, Janusz Łakomiec). „Atlantis Suite” to utwór–wizytówka najwcześniejszej inkarnacji grupy Mech. Myślę, że i dzisiaj, acz siłą rzeczy słychać, że pochodzi on z innej epoki, potrafi zachwycić swoim fenomenalnym przekazem. Także i pozostałe utwory z tej sesji: „Marsz”, „Dialog z niższych sfer”, „Guliwer” i „Antidotum” to propozycje, które ucieszą sympatyków muzyki przez duże M. I to nie tylko tych, którzy sięgną po te nagrania z sentymentu. Również i młodsi odbiorcy znajdą w tych kompozycjach nie tylko kawał historii polskiego rocka, ale i mnóstwo cieszących ich uszy zachwycających dźwięków.

I to właśnie tych pięć utworów plus dwa nagrania z singla „Ogród snów” / „Romantic Blues” stanowi program tej niezwykłej, jakże wspaniałej i jakże potrzebnej płyty, którą na początku roku wypuściła na rynek niezawodna oficyna GAD Records. Chwała za to jej szefowi, Michałowi Wilczyńskiemu, który wspólnie z Robertem Millordem zadbał o odpowiedni poziom brzmieniowo-edytorski całego przedsięwzięcia. Mało tego, panowie w przepastnych archiwach wyszperali jeszcze koncertowe, czternastominutowe nagranie kompozycji „Atlantis Suite” wzbogacone o nieuwzględnioną podczas studyjnej sesji jedną część zawierającą porywający „pojedynek” dwóch gitar akustycznych. Palce lizać! I właśnie ta wydłużona koncertowa wersja „Atlantis Suite” dopełnia program tego wspaniałego wydawnictwa.

Album – marzenie. Marzenie, dodajmy, spełnione. Bo dzięki temu niemu możemy odkryć ten jeden, jedyny, najprawdziwszy i jedyny w swoim rodzaju artrockowy Mech. Taki jaki był na początku swojej działalności, zanim jeszcze stylistycznie wyewoluował w trochę innym kierunku. 

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok