Na albumie „Kentucky” znajdujemy dużo dobrej muzyki. To już piąty krążek w karierze Amerykanów z grupy Black Stone Cherry, a tytuł wydawnictwa to po prostu nazwa stanu, z którego pochodzi ten zespół. Natomiast zawartość muzyczna to powrót do korzeni Black Stone Cherry. Sam zespół komentuje swój najnowszy materiał w ten sposób: „To nasza najcięższa i najbardziej agresywna płyta. Weszliśmy do studia skupieni, ale nie do końca przygotowani. W taki sposób chcieliśmy zostawić miejsce na kreatywność, którą można rozwinąć w studio i to się udało. To pierwsza płyta całkowicie wyprodukowana przez nas samych”.
Album pilotowany był na singlu nagraniem "The Rambler". To jeden z najważniejszych utworów na płycie. "Ten niezwykle emocjonalny kawałek opowiada o złamanym sercu i o tym, że należy mieć w sobie coś z prawdziwego buntownika"- tłumaczy perkusista John Fred Young. "Od początku wiedzieliśmy, że "The Rambler" to wyjątkowy utwór – w momencie, kiedy powstawał, nasz wokalista Chris stracił dziadka, z którym był bardzo mocno emocjonalnie związany. I ten cały smutek, te emocje słychać w głosie Chrisa. To czyni "The Rambler" utworem tak bardzo niepowtarzalnym i specjalnym dla nas wszystkich, a także, mam nadzieję, że i dla naszych słuchaczy".
Nie tylko „The Rambler” lśni na „Kentucky” niczym diament. W programie albumu znajdujemy w sumie 13 nagrań, dzięki którym zespół Black Stone Cherry po raz piąty udowodnił, że jest prawdziwym mistrzem tzw. południowego rocka i choć tworzą go młodzi wiekiem muzycy, to grają jak prawdziwi starzy wyjadacze. „Kentucky” to album, który spodoba się wszystkim fanom brzmień spod znaku The Black Crowes, Lynyrd Skynyrd, a nawet i Led Zeppelin.
Na podstawie materiałów informacyjnych firmy Mystic Production.