Daymoon - Cruz Quebrada

Artur Chachlowski

ImageDaymoon to muzyczny projekt niemieckiego multiinstrumentalisty i wokalisty Freda Lessinga od lat mieszkającego w Portugalii i działającego w otoczeniu lokalnych muzyków: André Marquesa (instrumenty klawiszowe, perkusja, bas), Bruno Evangelisty (śpiew) i Adriano Pereiry (klarnet), a także licznych zaproszonych gości, którzy grą na instrumentach dętych, smyczkowych oraz śpiewem i słowem mówionym wzbogacają brzmienie jego zespołu.

„Cruz Quebrada” („Złamany krzyż”) jest już trzecim albumem w dorobku Daymoon (pierwsze dwa były wydane wyłącznie w formie cyfrowego downloadu), lecz tym razem jest to szczególne dzieło w dorobku Lessinga. Bardzo osobiste. Jego koncept dotyczy tak smutnej i tragicznej w skutkach historii, jak walka o życie chorej na raka i zmarłej w 2012 roku żony artysty, Inês. Nic dziwnego, że to bardzo smutny, a w związku z tym bardzo mroczny album. Jego pierwsza część, umownie zatytułowana „Out”, dotyczy cierpienia, walki z rakiem, a w konsekwencji śmierci. Ta część materiału została skomponowana tuż przed i bezpośrednio po śmierci żony artysty. Część druga, „In”, odzwierciedla powrót do normalnego życia artysty po ogromnej stracie i pokazuje próbę budowy nowego życia z nową partnerką, Manuelą, u jego boku.

„Cruz Quebrada” jest płytą bardzo specyficzną. Jak już wspomniałem, mroczną i smutną… Dodałbym jeszcze, że pokrętną, pełną niejasności i nieoczywistości. Niełatwą w odbiorze. I nawet gdy gdzieniegdzie odzywają się echa twórczości King Crimson („Fish Dissected”), Gentle Giant („Thyme”), Queen (The Single Most Expensive Kiss In The World”), a nawet Led Zeppelin („Indian White”), to są to wątki dość śladowe, a używane na potężną skalę w zupełnie nierockowy sposób dęciaki i smyki burzą końcowy efekt i nadają płycie wielce skomplikowanego charakteru.

Nie wiem, być może podczas odsłuchu tego krążka daleki byłem od podobnego nastroju, jaki towarzyszył Lessingowi podczas komponowania tej muzyki, ale z przykrością stwierdzam, że podczas słuchania długimi chwilami wynudziłem się setnie. Nie weszło. Stąd z przykrością stwierdzam, że to płyta nie dla wszystkich i nie na każdą okazję. A i tak jeżeli już uda się jej uderzyć w czułą strunę kogoś niekoniecznie emocjonalnie związanego z opowiadaną historią, to „Cruz Quebrada”, jako całość, z punktu widzenia emocji, które wyzwala, okazuje się co najwyżej średnim stanem stanów średnich…

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!