Collins, Phil - The Essential Going Back (Deluxe Edition 2016)

Artur Chachlowski

Image„Going Back” był ósmym studyjnym, wydanym w 2010 roku, solowym albumem Phila Collinsa. Ale innym niż pozostałe. Zawierał on wyłącznie utwory z repertuaru czarnoskórych wykonawców, m.in. The Temptations, Stevie Wondera, Smokeya Robinsona, Marthy And The Vandellas i innych, przeważnie skupionych wokół wytwórni Motown. Większość z tych nagrań to standardy muzyki soul i kompozycje słynnego tria Holland – Dozier – Holland. Sięgnięcie po te właśnie utwory było wyrazem młodzieńczej fascynacji Collinsa tzw. ‘czarną muzyką’, której w trakcie swojej kariery dawał wyraz wielokrotnie (m.in. sięgając po przebój The Supremes „You Can’t Hurry Love”, który pod koniec 1982 roku uczynił prawdziwym megahitem światowych list przebojów).

Płyta „Going Back” powstawała w dość szczególnym dla Phila Collinsa momencie. Osiem lat po poprzednim solowym krążku „Testify”, który okazał się najmniej kasowym albumem w jego solowej karierze, trzy lata po pożegnalnej trasie z Genesis, kilka lat po zdiagnozowaniu choroby ucha grożącej postępującą głuchotą, a także po serii operacji kręgosłupa, które wyeliminowały go z gry na perkusji nasz bohater zadeklarował publicznie,, że marzy o stworzeniu płyty będącej pewnego rodzaju powrotem do czasów swojego dzieciństwa, a zarazem będącą jego pożegnalnym albumem przed definitywnym zakończeniem kariery i przejściem na muzyczną emeryturę. Tak też w istocie się stało. Po wydaniu „Going Back” Collins zaszył się na długie lata w swoim domu w Szwajcarii, ale – jak wiadomo – na szczęście jesienią ubiegłego roku ogłosił przerwanie emerytury i wyraził chęć powrotu na scenę muzyczną.

Pierwszym efektem tego muzycznego comebacku jest seria wydawnicza „Take A Look At Me Now”, będąca de facto reedycją jego solowego katalogu, ale w wersji poszerzonej o dodatkowe nagrania live, demo oraz strony B singli. Do tej pory ukazały się już wznowienia wszystkich jego płyt, a omawiany dzisiaj album jest zwieńczeniem tej serii. Collins wydał go ponownie, ale w nieco okrojonej wersji, pod tytułem „The Essential Going Back”. Zamiast 18, czy w wydanej w 2010 roku wersji deluxe aż 25 piosenek, w programie reedycji znajduje się tylko 14 utworów. A na dodatkowym dysku umieszczono zapis nowojorskiego koncertu Phila Collinsa sprzed lat, w trakcie którego dokonuje on prawdziwej celebracji muzyki soul ze wszelkimi dla niej szykanami oraz z właściwym swoim koncertowym produkcjom luzem, rozmachem i polotem.

Co ciekawe, jako jedyny album w tej wznowieniowej serii, „The Essential Going Back” nie posiada uwspółcześnionej repliki oryginalnej okładki, która kiedyś ukazywała Phila jako nastolatka grającego na werblu. Tym razem, na bardzo ciemnym tle widzimy sylwetkę 65-letniego Collinsa trzymającego wprawdzie w dłoni dwie pałeczki do gry na perkusji, lecz nasz bohater siedzi wsparty na werblu w dość zadumanej pozycji, która wcale nie wyraża ochoty, by znowu zacząć grać. Czy tak ma wyglądać ten powrót z emerytury? Myślę, że niedługo czas pokaże czy oprócz płytowych reedycji Phil Collins przygotował swoim fanom jakieś niespodzianki. Bo chyba wszyscy prawdziwi miłośnicy twórczości sympatycznego Anglika chcieliby przecież, by powrócił on do czynnego życia zawodowego nie tylko jako artysta solowy, ale i z grupą Genesis, nie tylko do śpiewania, ale i do grania, żeby można było nie tylko kupić jego zremasterowane płyty, ale i zobaczyć go jako artystę koncertującego.

Powrotu do zdrowia, powrotu do aktywnego życia, powrotu na scenę. Tego życzymy, panie Collins!
MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!