Fobia Inc. - Astral Season

Andrzej Kusy

ImageZespół Fobia Inc. powstał i działa w Białymstoku. To tam narodziła się idea utworzenia grupy, która grałaby mocniejszą formę rocka, kojarzonego głównie w kręgu dwóch gitar i mocniejszej sekcji rytmicznej, bez wokalnych impresji. Pomysł nader odważny, bo niewiele jest takich muzycznych projektów w naszym kraju, a już na pewno bardzo mało takich, których ekspresja wyrazu muzycznego, pomysły i sposób przedstawienia swojej muzyki trafiłyby w odpowiedni sposób do słuchaczy.

Żeby już na samym wstępie rozwiać wszelkie wątpliwości powiem, że ekipie z Białegostoku ta sztuka się na pewno udała. Ich debiut pt. „Astral Seasons” to momentami ściana wysublimowanego dźwięku, która potrafi przyjąć pejzażową formę, by znowu zamienić się w doskonałe hardrockowe brzmienia rodem z lat siedemdziesiątych. I na pewno nie jest to zarzut, a wręcz wielka zaleta, bowiem pokazuje to, że muzycy nie zasklepiają się tylko w nowych, postrockowych brzmieniach, które też słyszymy na płycie, ale są otwarci na inne nurty w muzyce rockowej i nie boją się sięgać do stylistyki opartej na korzeniach hard rocka oraz, a może przede wszystkim, rocka progresywnego. To tylko świadczy o wielkiej pokorze, ale także sporych umiejętnościach poszczególnych członków zespołu.

Płytę rozpoczyna tajemniczo brzmiący utwór "Lost" oparty na wyrafinowanych gitarowych brzmieniach Łukasza Kamińskiego i Pawła Dziedziula, a kompozycja powoli z narastającą ekspresją wprowadza nas w nastrój płyty. Jednak druga kompozycja pt. "Spring" jest już zdecydowanie pejzażowa, obrazowa, z niezwykle delikatną brzmieniową warstwą melodyczną, w czym także zasługa z wyczuciem grającej sekcji rytmicznej w osobach: grającego na gitarze basowej Aleksandra Mazurka i perkusisty Tomasza Markowskiego. Kompozycja "Solstice" to prawdziwe muzyczne przesilenie na płycie, która od tego momentu powoli, ale systematycznie przybiera bardziej hardrockowy wydźwięk, by potem powrócić do nieco bardziej progresywnych brzmień, najsilniej zaakcentowanych w „Summer" i "Equinox", gdzie osiąga stylistyczną równowagę. Coraz ostrzejsze dźwięki, a przez to coraz bardziej mroczne brzmienie, słyszymy w dwóch kolejnych utworach "Autumn" i "Winter". Muzycy jednak postanowili zamknąć pejzażową – progresywną klamrą swój album, umieszczając piękny obrazowy utwór pt. "Hollow" jako ostatni na płycie.

Na wewnętrznej okładce tekturowego opakowania płyty w formie digipacka możemy przeczytać następujący tekst: "Niebiańska podróż, która obejmuje 365 dni przeplata się z losem człowieka, który żyje przez przesunięcia w czasie.  Astralne pory roku są żywym portretem podróży poprzez spokój w pierwszym i drugim kwartale roku, a potem poprzez zawirowania, przesilenia i równonocy prowadzące do ciemnego epilogu, którymi są jesień i zima."

Niech to krótkie wyjaśnienie tekstowego opisu warstwy dźwiękowej będzie jednocześnie początkiem rozbudowanej fabuły, którą każdy ze słuchaczy rozwinie na swój wyobrażeniowy sposób podczas kolejnych przesłuchań muzyki z tej jakże udanej płyty.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok