Do tej pory o pochodzącej z dalekiego Chile grupie SETI pisaliśmy na MLWZ.PL tylko raz. Było to przy okazji wydanego blisko pięć lat temu koncertowego albumu „One Giant Leap”. Częściej wspominaliśmy o niej i prezentowaliśmy jej muzykę w audycji radiowej. A to głównie za sprawą Claudio Momberga – klawiszowca, którego świat poznał głównie za sprawą udziału w przedsięwzięciu Caamora Theatre Company firmującym musicale autorstwa Clive’a Nolana. Claudio wielokrotnie odwiedzał Polskę, czy to za sprawą występów w Teatrze Śląskim, wizyt w radiowych studiach, a nawet wieczorów autorskich (pamiętne spotkanie w Rock Serwis Cafe we wrześniu 2013 roku) i zawsze podkreślał, że jego głównym zajęciem jest gra w macierzystej formacji SETI.
Prace nad nowym studyjnym albumem trwały kilka lat. Niedawno nadszedł czas na jego premierę. Ukazał się on pod tytułem „Bold Travels” pod koniec września br. To Claudio Momberg jest autorem całego materiału (muzyki i słów) wypełniającego to wydawnictwo. A jest tego całkiem sporo, bo na krążku znajdujemy blisko godzinę muzyki rozpisanej na dziewięć kompozycji. Od razu powiedzmy: świetnej, progresywno-rockowej muzyki utrzymanej w duchu twórczości Genesis, Marillion, Pendragon i innych największych mistrzów tego gatunku. Muzyka SETI, aczkolwiek często zahaczająca o neoprogres, a w jednym przypadku, w utworze „Evolution”, co niewątpliwie bardzo zaskakuje, nawet o ambient i elektronikę, przez większą część płyty trzyma się blisko progrockowej tradycji w najlepszym wydaniu. W niemal każdym utworze słychać jak wielkim autorytetem dla Momberga jest Tony Banks z grupy Genesis. To mistrz, którego wielu chciałoby umieć naśladować, ale chyba tylko temu chilijskiemu muzykowi udaje się, bez popadania w zwykłe zżynanie, a tym samym nie narażając się na zarzut kopiowania, zbliżyć się do klimatów kreowanych przez Banksa na starych płytach Genesis. Posłuchajcie utworu „Divine Decision” – moim zdaniem mógłby on śmiało znaleźć się na przykład w programie płyty „The Lamb Lies Down On Broadway”.
Samemu Mombergowi nie udałoby się osiągnąć tak dobrego rezultatu, warto więc wspomnieć o towarzyszących mu w SETI muzykach: na basie gra José Luis Ramos, na perkusji Juan Ricardo Weiler, a na gitarach Gabriel Hidalgo. Śpiewają: Paula Vilches w jednym („Cascade Of Changes”) oraz Jaime Scalpello w czterech utworach. A co z pozostałymi nagraniami? Dwa są instrumentalne, a w dwóch kolejnych („Divine Decision” i „The Third Gate”) gościnnie słyszymy wszędobylskiego ostatnio Damiana Wilsona. To nie jedyna znana postać ze świata progresywnego rocka, która wzięła udział w nagraniach w charakterze zaproszonego gościa. W dwóch utworach słyszymy elektryzujące solówki zagrane przez klawiszowca Pendragonu i Areny, Clive’a Nolana, a w dwóch następnych – w ambientowym i podszytym elektroniką długim (blisko 10 minut!) instrumentalu pt. „Evolution” oraz w epicko brzmiącej finałowej kompozycji „Anguish” – samego mistrza Steve’a Rothery’ego z Marillion (jego długie solo na samym końcu płyty – palce lizać!).
Już same nazwiska gwiazd świadczą o tym, że mamy do czynienia z zespołem nietuzinkowym, a obecność tak znamienitych gości powinna nobilitować tą, i tak broniącą się w stu procentach samą, muzykę grupy SETI. Dlatego śmiało zachęcam Was do sięgnięcia po to wydawnictwo. Nie wiem kto (i czy w ogóle?) zajmuje się w Polsce jego dystrybucją, ale wiem na pewno, że powinno ono obowiązkowo trafić pod progresywne strzechy, pod którymi zamieszkują miłośnicy brzmień spod znaku Pendragonu, Areny, IQ i starego Marillionu.