Artystyczny potencjał duetu Rob Reed – Christina Booth wydaje się być prawdziwą studnią bez dna. Ich współpraca sięga jeszcze początku lat 90. Najpierw pojawiły się niewinne pojedyncze utwory demo firmowane jeszcze jako duet „Cold”, potem Christina występowała sporadycznie jako gość w ówczesnym priorytetowym projekcie Roba o nazwie Cyan (spójrzcie na okładki kolejnych albumów począwszy od „Pictures From The Other Side” (1994). Znajdziecie tam naszą znajomą udzielającą się wokalnie jako Christina Maria Murphy), by wreszcie w 2000 roku oboje stanęli na czele tak bardzo popularnej ostatnimi czasy Magenty. Mało kto jednak wie, że jeszcze przed Magentą oboje założyli formację o nazwie Trippa. Trippa nigdy nie dokonała publicznej prezentacji swoich nagrań i nie wydała żadnej płyty, nic więc dziwnego, że o fakcie jej istnienia wiedziało tylko wąskie grono przyjaciół Roba i Christiny. Wzmożone zainteresowanie nagraniami tego duetu, spowodowane zapewne rosnącą popularnością grupy Magenta, zaowocowało wypuszczeniem na rynek przez wytwórnię Tigermoth Records albumu „Sorry”, zawierającego nagrania skomponowane w latach 1995-2000. Reprezentują one repertuar zorientowany na bardziej piosenkową stronę twórczości Roba i Christiny. Płyta zawiera 17 utworów, spośród których część (jak na przykład „Crash” oraz „Sorry”) reprezentuje dość eksperymentalne podejście do muzyki. Tytułowe nagranie, które ociera się o stylistykę techno może okazać się sporym szokiem dla miłośników dotychczasowej twórczości liderów Magenty, ale lwią część programu płyty stanowią zgrabne i bardzo melodyjne piosenki, które zwiastują ogromny potencjał tkwiący w głowach Roba i Christiny. Potencjał, który wybuchł pełną parą kilka lat później na kolejnych albumach Magenty.
Warto podkreślić, że grającemu na wszystkich instrumentach Robowi Reedowi towarzyszy perkusista Ryan Aston. Dzięki temu udanemu zabiegowi muzyka Trippy ominęła wszelkie potencjalne zagrożenia wynikające z ewentualnego syntetycznego brzmienia generowanej przez komputer perkusji, co często obniża wartość wydawnictw nagrywanych ze „sztucznym” perkusistą. Na szczęście w przypadku albumu „Sorry” nie ma o tym mowy. W chórkach Christinę wspomaga jej przyjaciółka, Rhiannon Stundon, choć tak naprawdę to właśnie Christina, jej głos, osobowość oraz ogromna klasa wykonawcza przez cały czas trwania tej płyty znajdują się w centrum uwagi słuchacza.
Słuchając tej płyty spędzimy godzinę przy melodyjnej, nowocześnie zaaranżowanej muzyce wykonanej na bardzo wysokim poziomie. Muzyce, spełniającej wszelkie wymogi współczesnych kanonów muzyki pop. Gdyby na przykład taki Keane miał w swoim składzie Christinę, to pewnie tak właśnie brzmiałyby piosenki tego tak ostatnio popularnego zespołu.
Nowoczesne aranżacje tych krótkich i, było nie było, stosunkowo prostych piosenek zawierają też pewne charakterystyczne elementy tego, co Rob rozwinął później na megaskalę w swoim innym projekcie o nazwie Chimpan A. Kto słuchał wydanej przed rokiem płyty „Chimpan A” , ten wie dokładnie, o czym mówię.
W każdym razie wszystkim miłośnikom nieprzeciętnego talentu Roba i Christiny z czystym sumieniem mogę polecić album „Sorry”. Dzięki tej płycie można poznać inną, ”upopowioną” twarz duetu, który do tej pory w światku progresywnego rocka słynął jedynie z epickich utworów utrzymanych w kolorze magenta.