W dzisiejszych czasach, przy tak bogatych zdobyczach technologii, nikogo nie dziwi fakt, że muzykę często nagrywa się w pojedynkę i brzmi ona przy tym jakby w studio pracował wieloosobowy zespół. Ostatnio takie „jednoosobowe” grupy powstają niczym grzyby po deszczu. No i jak to często bywa, jedne z nich mocno cierpią z powodu jednostronnego podejścia do techniki nagraniowej, drugie kuleją z powodu ograniczonych zdolności wykonawczych ‘samodzielnych’ twórców, inne natomiast zachwycają bogactwem brzmienia i rozmachem produkcyjnym. Tych ostatnich jest niestety jak na lekarstwo.
Dlatego jest mi niezmiernie miło poinformować, że EP-ka „Follow” firmowana jako Heartfield zalicza się do tej ostatniej kategorii. Powiem wprost: już dawno nie słyszałem tak dobrej muzyki pochodzącej z niezależnej stajni.
Projekt o nazwie Heartfield to właściwie jeden człowiek, choć były czasy, gdy funkcjonował on jako trio. Jakub Sedlak pochodzi z Czech, ale mieszka i pracuje w Niemczech. Studiował w konserwatorium muzycznym w Pradze, grał w różnych projektach, głównie jako muzyk sesyjny. Trzy lata temu przeprowadził się do Niemiec i tam próbuje swoich sił jako gitarzysta, wokalista i producent. EP-ka „Follow” zawiera cztery utwory, które pełne są brzmienia epickich gitar, potężnych pasaży syntezatorów i generalnie zawierają one w sobie mnóstwo niesamowicie klimatycznych zagrywek. Dla Sedlaka głównym elementem napędzającym jego proces twórczy są melodie. Tak, to właśnie melodie są kołem zamachowym tego, co słyszymy na tej EP-ce. A poza tym emocje. W tym graniu jest dużo pozytywnych emocji. Pełno ich we wszystkich czterech kompozycjach. Są one (kompozycje, nie emocje) nośne, obdarzone świetnymi refrenami i są doskonale wyprodukowane. Dzięki temu wszystkie, bez wyjątku, brzmią po prostu wybornie.
Utwór „Waning Light” ma w sobie chyba najwięcej przebojowości. „Empty Road” jest chyba najspokojniejszy w tym zestawie, choć i w nim nie brakuje intensywnego grania, a przede wszystkim fantastycznej gitarowej solówki. „In The Sky” zachwyca świetnym refrenem, a „There’s Still Hope” to nagranie najbardziej rozbudowane ze wszystkich (trwa jednak niespełna 7 minut), nieco hipnotyczne, a przy tym prezentujące się doprawdy epicko. A już finałowo solo – palce lizać!
Wszystkie one zachwycają niebanalnymi melodiami, polotem i swobodą wykonania. Wszystkie zaśpiewane są bezbłędną angielszczyzną. To niezwykle inteligentnie podany progresywny metal, choć tak naprawdę zastanawiam się czy określenie „metal” znajduje w tym przypadku swoje uzasadnienie?…
Zaglądnijcie na profil Badcamp projektu Heartfield, zajrzyjcie na jego profil na Facebooku. Posłuchajcie urywków muzyki, a jestem pewien, że bardzo szybko staniecie się, tak jak ja, fanami Heartfield. Ciekaw jestem jak potoczą się muzyczne losy Jakuba Sedlaka i jego projektu? Jedno jest pewne: po tej porcji tak fantastycznie prezentującej się muzyki nie zamierzam teraz spuszczać go ze swojego radaru.