Wrócą? Nie wrócą? Reaktywują się, czy nie? A jeśli jak, to w jakim składzie? – takie pytania stawiają sobie sympatycy grupy Genesis po niedawnym powrocie Phila Collinsa z muzycznej emerytury. Jego pierwsza po wieloletniej przerwie trasa koncertowa, która rozpoczyna się za kilka dni, już przed swoim rozpoczęciem stała się niebywałym sukcesem komercyjnym (bilety na wszystkie koncerty sprzedały się w kilkanaście minut!). Czy następnym krokiem będzie powrót wielkiego Genesis? Przecież okazja jest ku temu nie byle jaka. To właśnie równo 50 lat temu, w 1967 roku, w elitarnej szkole Charterhouse w Godalming zespół Genesis został powołany do życia.
Niezależnie od wszelkich spekulacji związanych z reaktywacją Genesis, niedawno bez większych medialnych zapowiedzi do sklepów trafiła płyta „50 Years Ago”, której podtytuł: „featuring recently discovered multitracks never heard before” mówi praktycznie wszystko. Jest to album z niedawno odkrytą ścieżką dźwiękową grupy Genesis zarejestrowaną w 1967 roku, a wydany on został pod kuratelą producenta pierwszej płyty Genesis, Jonathana Kinga.
Taśmy z najstarszymi nagraniami Genesis przeleżały się przez 50 lat w starym magazynie, dokąd trafiły po sprzedaży Regent Sound Studios w latach siedemdziesiątych. Jakimś cudem udało się je niedawno odnaleźć i teraz King wraz z inżynierem dźwięku Steve’em Levine’em zremiksowali te utwory i wydali je na płycie, która ukazała się na rynku, z tego co wiem, bez merytorycznej aprobaty kompozytorów tej muzyki.
Jonathan King wspomina: "Nikt nie wiedział o istnieniu tych taśm, dopóki nie otrzymałem telefonu od przyjaciela, który znał moje powiązania z Genesis. Z ogromną radością przesłuchałem te stare nagrania. Nie mogłem uwierzyć jak fantastycznie brzmiał wtedy głos Piotra Gabriela i jak wciąż świetnie prezentuje się on po latach. A same piosenki… są naprawdę fenomenalne”.
Z czym zatem mamy do czynienia odpalając muzykę z płyty „50 Years After”? Panowie King i Levine dokonali kilku remiksów starych nagrań, niektóre z nich są po prostu zapisem śpiewu Gabriela a cappella, niektóre są stereofonicznymi miksami oryginalnych utworów, a niektóre są zachowane tak samo, jak pamiętamy je z płyty „From Genesis To Revelation”. Z historycznego punktu widzenia do naszych rąk i uszu trafiło 75 minut najstarszej zachowanej muzyki zespołu Genesis. Lecz nie spodziewajmy się po tych nagraniach jakichś większych rewelacji. Najciekawiej faktycznie wypadają zaprezentowane a capella ścieżki wokalne do utworów „In Hiding”, „A Place To Call My Own” czy „The Serpent”. Reszta to różniące się subtelnymi niuansami (a czasami w ogóle nieróżniące się niczym) piosenki, które wypełniały program pierwszego, jakże innego od wszystkich pozostałych, krążka Genesis, do którego zresztą zespół niechętnie się dziś przyznaje, a także stron A i B wczesnych singli w postaci utworów „That’s Me”, „A Winter’s Tale”, „Image Blown Out” oraz „One-Eyed Hound” (w omawianym zestawie zatytułowany jest on jako „On The Trail Of The One Eyed Hound”).
Tak więc, „50 Years Ago” to album z wielu względów ciekawy, acz raczej niewiele wnoszący do naszej wiedzy o wczesnych czasach grupy Genesis. Nie odkrywa żadnych tajemnic, nie ujawnia praktycznie niczego nowego. Najbardziej ucieszy on kolekcjonerów unikatowych miksów. A mnie ucieszy on najbardziej dopiero wtedy, gdy stanie się początkiem pozytywnych wydarzeń w obozie grupy Genesis związanych z 50-leciem jej istnienia…