Gdy w ubiegłym roku lider amerykańskiej formacji Discipline Matthew Parmenter opublikował swój trzeci solowy album, wydawało się, że po latach postanowił on nieco poluźnić silne przywiązanie do progrockowej estetyki. Zwięźlejsza strukturalnie i wyjątkowo szczera muzyka wypełniająca płytę „All Our Yesterdays” obroniła się jednak znakomicie, nowe podejście do tworzenia wyszło Parmenterowi na dobre. Pomysł na stylistyczną reorganizację spróbował on przenieść również i do macierzystego zespołu – wydana w lipcu płyta, zatytułowana „Captives Of The Wine Dark Sea”, mocno odbiega od tego, do czego zespół przyzwyczaił przez lata, niestety jednak przede wszystkim - poziomem.
Discipline, tym razem w nieco zmienionym składzie (gitarzysta Jon Preston Bouda zwolnił miejsce na rzecz znanego z Tiles Chrisa Herina), rozpoczyna album jednak całkiem solidnie i tradycyjnie – dziewięciominutowy „The Body Yearns”, zdradzający wciąż silny wpływ dokonań Petera Hammilla, to mocne, dobrze rokujące otwarcie. Następujący potem energiczny, przebojowy „Life Imitates Art”, który zresztą udostępniono jakiś czas temu w sieci jako zwiastun albumu, również broni się świetnie. Niestety, dalszy rozwój wypadków okazuje się już nie najszczęśliwszy. Można odnieść wrażenie, że zespołowi wystarczyło pary jedynie na pierwszy z trzech kwadransów tego wyjątkowo zresztą krótkiego, jak na standardy Discipline, albumu.
Najbardziej blado wypadają nagrania, które zespół umieścił w samym środku programu płyty. Podjęcie formuły trzyminutowej piosenki, choć zespołowi nieobce, tutaj zaowocowało dość przeciętnym efektem („Love Songs”, „Here There Is No Soul”). Jeszcze słabiej wypadły kompozycje instrumentalne, które tak naprawdę powinny stanowić solidne świadectwo „docierania się” nowego line-upu, tymczasem sprawiają wrażenie pozbawionych dobrego pomysłu wypełniaczy – zwłaszcza nagranie zatytułowane „S”, które od początku do końca w zasadzie zmierza donikąd. Po tych nieszczególnych kilkunastu minutach płyty ciężko docenić najdłuższe nagranie, które zespół zostawił sobie na finał, choć nie da się ukryć, że rozbudowanemu „Burn The Fire Upon The Rocks” pod wieloma względami daleko do uroku i efektowności progresywnych suit ze starszych dyskograficznych pozycji Amerykanów.
Pozostaje spory niedosyt, pozostaje wrażenie straconej szansy. Na nowym albumie grupie Discipline, z drobnymi wyjątkami, brakuje werwy, brakuje przekonania. Wydaje się, że wraz z „Captives Of The Wine Dark Sea” zespół dowodzony przez Matthew Parmentera po raz pierwszy może rozczarować.