Grupa Premiata Forneria Marconi nie wymaga większego wstępu ani niepotrzebnych objaśnień. Młodszym Czytelnikom przypomnę tylko, że to włoska formacja funkcjonująca z niewielkimi przerwami od lat 70. XX wieku, dziś powszechnie uważana za legendę ‘włoskiej szkoły progresywnego rocka’ i porównywana do tak znakomitych klasyków gatunku, jak Genesis, wczesny King Crimson, Gentle Giant czy Emerson Lake & Palmer (nagrywali dla założonej przez trio ELP wytwórni płytowej Manticore). Jak się okazuje, funkcjonuje ona z powodzeniem do dziś, a nowy album „Emotional Tattoos” dowodzi, że zespół potrafi przystosować się do zmieniających się czasów.
Zmieniają się czasy, zmienia się także skład. PFM (bo pod takim skrótem znany jest ten zespół) AD 2017 składa się ze śpiewającego perkusisty Franza Di Cioccio, który był jednym z członków-założycieli grupy oraz wieloletniego basisty Patricka Djivasa. Do tego duetu dołączyli: Marco Sfogli (znamy go z m.in. z solowych płyt Jamesa LaBrie), Alessandro Scaglione (syntezatory), Alberto Bravin (klawisze, wokale), Lucio Fabbri (skrzypce, instrumenty klawiszowe, gitara, wokale) oraz Roberto Gualdi (druga perkusja). Album „Emotional Tattoos” wydany został przez renomowaną wytwórnię InsideOut w dwóch wersjach językowych: włoskiej i angielskiej. Dla każdego coś miłego – można wybrać sobie, która wersja wokalna bardziej komu odpowiada. Osobiście nie podejmuję się tego zadania. To rzecz gustu i osobistych preferencji. Di Cioccio chyba pewniej czuje się śpiewając w swoim ojczystym języku, ale wersja angielska z pewnością pomoże grupie trafić do wyobraźni szerszego grona międzynarodowej publiczności. Muzycznie też mamy pewien margines do wyboru, gdyż nowa płyta PFM z jednej strony zawiera materiał, który śmiało można nazwać jawnym nawiązaniem do klasycznej ery progresywnego rocka, ale są tutaj też momenty wskazujące na to, że Włosi umiejętnie dostosowują się do współczesności i sięgają po nowoczesne rozwiązania melodyczne, aranżacyjne, no i w ogóle sprzętowo-techniczne.
Bardzo sympatycznie brzmi początek płyty w postaci utworu "We're Not Island”. To miły dla ucha chwytliwy rocker z melodyjną linią wokalną i mnóstwem wysmakowanych partii klawiszowych. Z kolei "Morning Freedom” oraz „The Lesson” pozwalają mocniej błysnąć gitarzyście Marco Sfoglio, a doskonale wiemy, że potrafi grać on wyjątkowo szybko, technicznie i naprawdę smakowicie. Niezwykle przyjemnie cały PFM prezentuje się w utworze „So Long”, bardzo fajnie prezentują się ballady „There’s A Fire In Me” oraz „Hannah”, a kompozycja „Central District” przez efektowne partie skrzypiec nabiera niespodziewanego celtyckiego wydźwięku. Warto także zwrócić uwagę na instrumentalne nagranie „Freedom Square” z miłymi dla ucha pojedynkami klawiszy, basu, skrzypiec i gitary. W „I’m Just A Sound” Sfogli po spokojnym wstępie swoją grą przechyla lekko muzyczny statek PFM na metalową burtę, a w finałowym „It’s My Road” mamy już prawdziwą syntezę rocka, jazz rocka i progresu w klasycznym wydaniu.
Jak podsumować to nowe wydawnictwo grupy Premiata Forneria Marconi? Przede wszystkim dobrze, że ten kultowy zespół wciąż funkcjonuje i tworzy naprawdę wartościową muzykę. Z pewnością „Emotional Tattoos” nie przebije swoim przekazem słynnych dzieł tego zespołu z lat 70., jak „Storia di un minuto”, „L’isola di niente”, „Photos Of Ghosts” czy „Chocolate Kings”. Mniej więcej połowa materiału osadzona jest w duchu romantycznego i symfonicznego rocka, a więc w klimatach, z których PFM słynęło od zawsze. Druga zaś połowa to trochę jakby pop rock (dobry pop rock!) z delikatną nutką prog rocka. Ogólnie rzecz biorąc, „Emotional Tattoos” to płyta z gatunku poprawnych, lecz nie rewelacyjnych, jednakowoż wciąż wywołująca nostalgię za starymi dobrymi latami 70., z drugiej jednak strony będąca szerokim otwarciem (być może zbyt szerokim) na nowe trendy i mody panujące we współczesnym rocku.