Po udanym rozpoczęciu kariery solowej i wydaniu dwóch pełnowymiarowych studyjnych płyt solowych „First In The Field Of One” (2012) i „Honey On The Razor’s Edge” (2017) były frontman grupy Pallas, Alan Reed, powraca z albumem zawierającym nagrania zarejestrowane na różnych koncertach, które odbyły się w ramach ubiegłorocznej trasy artysty po Zjednoczonym Królestwie.
Na koncertach tych Alanowi Reedowi towarzyszyła grupa o nazwie The Daughters Of Expediency. W jej skład wchodzi pięcioro muzyków, wśród których znaleźć można m.in. gitarzystę Marka Spencera – popularnego instrumentalistę dość dobrze znanego w muzycznych kręgach Wielkiej Brytanii, chociażby jako członka reaktywowanej niedawno formacji Twelfth Night. Nasz główny bohater stojąc za mikrofonem od czasu do czasu brał do ręki 12-strunową gitarę, by akompaniować sobie w bardziej akustycznych momentach. A znając dotychczasowy dorobek Reeda wiadomo, że takich, obok równie częstych epicko rozbudowanych fragmentów, w jego piosenkach raczej nie brakuje.
Repertuarowo program albumu „Live: From The Razor’s Edge” (i, jak się domyślam, ubiegłorocznych koncertów Alana Reeda też) układa się tak, że mniej więcej 2/3 materiału to jego solowe, a więc nowsze, utwory. Reszta to kompozycje grupy Pallas, wśród których wyróżnia się „Crown Of Thorns” - nagranie pamiętające jeszcze czasy wydanej w 1983 roku płyty „Arrive Alive”. Znajdujemy tutaj też mocny i niezawodny punkt koncertowego programu Reeda w postaci utworu „Sanctuary” (oryginalnie pochodzącego z wydanej w 1985 roku winylowej EP-ki pt. „Knightmoves”), a także kolejny pallasowy klasyk – „For The Greater Glory”, który był ozdobą albumu „The Cross & The Crucible” z 2001 roku.
Warto podkreślić, że świetni akompaniujący Reedowi instrumentaliści, a przede wszystkim jego profesjonalizm wokalny sprawiają, że zarówno starszego, jak i nowszego repertuaru słucha się wybornie, a całość tej koncertowej płyty brzmi wyjątkowo spójnie i bardzo intrygująco.
Dla fanów neoprogresu album „Live: From The Razor’s Edge” to pozycja obowiązkowa, a dla miłośników talentu małego Szkota, a wiem, że takich u nas nie brakuje – to prawdziwy ‘must have’…