Galahad - Seas Of Change (picture disc)

Redakcja

O najnowszym albumie grupy Galahad napisaliśmy na naszych łamach już praktycznie wszystko (polecamy małoleksykonowe recenzje Kevina Rowlanda oraz Artura Chachlowskiego). Nie wspominaliśmy jednak o specjalnych wydawnictwach tego albumu przeznaczonych dla prawdziwych audiofilów, kolekcjonerów oraz progrockowych koneserów, którzy czują się dobrze tylko wtedy, gdy do swoich kolekcji uda im się włączyć specjalne, często wydawane w limitowanych nakładach wersje, swoich ulubionych płyt.

Pod tym względem firma wydawnicza Oskar wręcz rozpieszcza fanów Galahadu. Bo oprócz stylowo wydanego podstawowego formatu CD z ciekawą i wymowną szatą graficzną autorstwa Paula Tippetta, album „Seas Of Change” ukazał się także na winylu i to w dodatku w kilku wersjach. Nie tylko na tradycyjnej czarnej płycie, lecz także w mocno limitowanych wersjach kolorowych: niebieski winyl (zaledwie 300 egzemplarzy) oraz w formie chyba najefektowniej prezentującego się picture discu.

Na stronie A winylowego krążka, na której znajduje się pięć pierwszych części 42-minutowej suity „Seas Of Change” (od „Storms Are A Comin’” po „Up In Smoke”) widnieje obraz znany z okładki płyty, natomiast strona B, na której usłyszymy umowną część II „Seas Of Change”, czyli muzykę od części VI „A Seanse Of Revolution” po XII – „Storms A Comin’ (Reprise)”, zilustrowana jest obrazkiem samolotu, który zobaczyć można na 17. stronie książeczki płyty CD, a pod nim znaleźć można spis wszystkich elementów składowych programu płyty „Seas Of Change”. Na winylowych wersjach nie ma dwóch wyedytowanych fragmentów suity znanych pod umownymi tytułami „Dust” i „Smoke”. Całość opakowana jest w papierową kopertę z okrągłym okienkiem, w którym spektakularnie prezentuje się zatopiona kolumna Nelsona ze strony A picture discu.

Nie muszę dodawać, że winylowe wersje pod każdym względem prezentują się bardzo efektownie, a dbałość o szczegóły edytorskie oraz wysoki poziom poligrafii sprawia, że zarówno picture disc, jak i różnokolorowe winylowe wersje to nie tylko prawdziwa uczta dla czułych audiofilskich uszu, ale i ogromna radość dla oczu.

Zespół Galahad wszedł w 2018 rok ze sporym animuszem. Zarówno merytorycznie (muzyka wypełniająca program albumu „Seas Of Change” to niewątpliwie jeden z najwspanialszych rozdziałów w historii Galahadu), jak i wizualnie nowa płyta ucieszy chyba każdego fana, zapalonych audiofilów przysporzy o spory ból głowy, a zbieraczom wszelkich możliwych wersji mocno wydrenuje kieszenie. Ale przecież warto. Takie płyty, do tego tak pięknie i starannie wydane, nie ukazują się przecież codziennie.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!