Czas letniej kanikuły, czy jak kto woli: sezon ogórkowy, sprzyja odgrzebywaniu i przypominaniu nieco starszych, być może nieco już zapomnianych wydawnictw, które od lat nie są już dostępne w regularnej sprzedaży. Bryluje w tym poznańska firma Oskar i jej doskonałe rozeznanie holenderskiego rynku progresywnego rocka. Dzięki temu mamy szansę powrotu do nieosiągalnych już od dawna płyt. Takich właśnie jak album „One For The Crow’ grupy Flamborough Head. Oryginalnie ukazał się on 2002 roku, szybko się wyprzedał, wydawca (Cyclops) ani myślał o jego wznowieniu, a teraz mamy jednak okazję nabyć tę muzykę na płycie wznowionej w zremasterowanej formie i wydanej w stylowym, bardzo dokładnie nawiązującym do oryginalnego wydania, digipaku.
Dwa pierwsze albumy Flamborough Head – “Unspoken Whisper” (1998) i “Defining The Legacy” (2000) – odbiły się szerokim echem w świecie prog rocka. Zachowując odpowiednie proporcje porównywano klimat obu wydawnictw do dokonań Tony Banksa i grupy Genesis. Wielka w tym zasługa świetnego keyboardzisty i głównego kompozytora zespołu, Edo Spanningi. Udało mu się w neoprogresywnych ramach swoich kompozycji pomieścić szereg wspaniale brzmiących artrockowych pierwiastków, lśniących swą oryginalnością i świeżością.
Na tej jednak płycie Flamborough Head stał się już jednak odrobinę innym zespołem. Przede wszystkim nie ma już w składzie wokalisty i keyboardzisty Siebe-Reina Schaafa. Zastąpiono go śpiewającą panią Margriet Boomsma. A skoro zamiast wokalisty słyszymy kobiecy wokal, to od razu zmienia się perspektywa, stylistyka i brzmienie zespołu. W najnowszej historii prog rocka mieliśmy już podobne doświadczenia, chociażby w grupie Landmarq, gdzie Tracy Hitchings zastąpiła Damian Wilsona i, jak dobrze pamiętamy, zmiana ta nie wszystkim przypadła do gustu. W przypadku formacji Flamborough Head zdania o nowej wokalistce też były pierwotnie podzielone - tym bardziej, że struktura samej muzyki, co prawda niezbyt radykalnie, ale zdecydowanie przesunęła się w stronę mniej skomplikowanych klimatów. Z czasem okazało się jednak, że Margriet to właściwa osoba na właściwym miejscu.
Na „One Of The Crow” pojawiła się jeszcze jedna nowa postać – gitarzysta Eddie Mulder. Muzyk o uznanej marce, dzisiaj doskonale znany progrockowej publiczności z późniejszej pracy w zespole Leap Day oraz ze swojej solowej działalności. Wniósł on w brzmienie grupy Flamborough Head wiele nowych pierwiastków, nadając mu nowocześniejszego szlifu i blasku szlachetności.
Ale niech wyznawcy najczystszej odmiany rocka progresywnego śpią spokojnie. Długie, epickie tematy „Old Shoes”, „Nightlife”, „Limestone Rock” czy utwór tytułowy z pewnością wynagrodzą te drobne stylistyczne i personalne zmiany. Tą właśnie płytą Flamborough Head podbił w 2002 roku serca nie tylko starej i wiernej publiczności, ale zyskał nowe grono oddanych sympatyków. Dzięki tegorocznej Oskarowej reedycji ma spore szanse na to, by jeszcze bardziej poszerzyć grono swoich entuzjastów.