„#Won’tTheyFade?” – tak zatytułowany jest drugi album w dorobku francuskiej grupy Shuffle (pierwszy, "Upon The Hill", ukazał się w 2015 roku). Rozpoczyna się on od utworu-wizytówki pt. „Spoil The Ground”, w którym poznajemy muzyczną kwintesencję brzmienia grupy. Dobre, rockowe granie i spory rozmach świadczą, że mamy do czynienia z dojrzałym zespołem składającym się ze świetnie współpracujących ze sobą muzyków. Utwór nr 2, „Switch To The Otherside”, to już ucieczka w ostrzejszy prog metal. Nagranie to opiera się na ostrej melodii, zmultiplikowanym wokalu (w tym zachrypniętym growlu) oraz soczystych gitarowych dźwiękach osadzonych na mocno dysonansowej instrumentacji. Jednym słowem: to coś, co progmetalowe tygrysy lubią najbardziej. Podobnych tego typu nagrań jest jeszcze na tej płycie co najmniej kilka: „Faded Chalk Lines” czy „Paranoia Of The Soul”.
Zupełnie inaczej jest w „Checkmate” - to bardzo ładna kompozycja, w którego drugiej części metalowe oblicze grupy zanurzone jest w eterycznej atmosferze podkreślanej dyskretnymi dźwiękami fortepianu. Brzmi to doprawdy znakomicie. W instrumentalnym „Oh, Glop D’eternitat”, znowu mamy przekrój przez całą paletę nastrojów - czasami dynamicznych, lecz przez większość czasu kojących i bardzo relaksujących. Nieźle prezentuje się nagranie „Behind Ur Screen”. Sporo w nim finezyjnego grania (szczególnie polecam gitarową solówkę będącą głębokim ukłonem w stronę Allana Holdswortha) i ładnych melodii, w tym wokalnej przekonywująco wykonanej czystym i przejrzystym głosem przez Jordana. Zmysłowo i momentami wręcz floydowsko pobrzmiewa „Wintertide”. W utworze tym Jordan wspomagany jest przez żeński wokal), a finał płyty w postaci intensywnie wykonanej 12-minutowej kompozycji „Virtual Hero” to już prawdziwa muzyczna perełka… Szczególnie jej druga, quasisymfoniczna część. Nie muszę chyba mówić, że błyskawicznie stała się ona moim faworytem niniejszej płyty.
Po kilkukrotnym przesłuchaniu albumu „#Won’tTheyFade?” mogę stwierdzić, że Shuffle to zespół wpisujący się w stylistykę melodyjnego progresywnego metalu, ale czujący się dobrze zarówno w melancholijnych, jak i brutalnie brzmiących klimatach. To nowoczesne metalowe granie, a zarazem fajne nowe muzyczne ‘odkrycie’, które polecam wszystkim sympatykom inteligentnie podanego prog metalu. Członkowie grupy Shuffle grają na tyle wyraziście, że możemy chyba śmiało mówić o ich własnym indywidualnym stylu. I jeszcze jedno: muzycy nie podpisują się swoimi nazwiskami. Wiadomo tylko, że Jordan śpiewa i gra na gitarach, Sullivane obsługuje instrumenty klawiszowe, Jonathan gra na basie, Grantoine na perkusji, a Antoine odpowiada za użycie sampli i różnych przeszkadzajek.