Rainburn - Insignify

Artur Chachlowski

Muzyczna ciekawostka z Indii. Przyznacie sami, że nieczęsto dociera do nas progresywno-rockowa muzyka z tego kraju, a tak właśnie stało się niedawno w przypadku grupy o nazwie Rainburn.

Pierwsze kroki stawiali w 2011 roku, ale w zupełnie innym składzie personalnym. W 2014r. wydali debiutancką EP-kę pt. „Canvas Of Silence”, którą zaznaczyli swoją obecność na łamach renomowanych pism Classic Rock i Pure M oraz na portalach Prog Archives, DPRP, Prog Sphere i Music Aloud. Obecnie funkcjonują w czteroosobowym składzie: Vats Iyengar – śpiew i gitary, Paraj Kumar Singh – gitary i śpiew, Praveen Kumar – perkusja oraz Ravi Nair – gitara basowa i śpiew.

„Insignify” to pierwsze pełnowymiarowe wydawnictwo tej grupy. Jest to zarazem album koncepcyjny, opowiadany z punktu widzenia muzyka, który zajmuje się problemami egzystencjalizmu, sensu ludzkiego życia, narcyzmu, braku bezpieczeństwa i poszukiwania zdrowego rozsądku. Bohater tej historii, Vincent, przechodzi przez cały zakres tych emocji w ciągu jednego dnia. Lider zespołu Vats Iyengar komentuje to tak: "Historia płyty "Insignify" zaczęła nabierać kształtu w mojej głowie ponad dwa lata temu. Jednym z jej źródeł było to, że chłonąłem wiele filmów, książek i zapisów o znanych artystach i muzykach - np. "The Wall”. Chciałem skomponować coś o wiele bardziej intymnego, coś, co koncentruje się na wewnętrznych zmaganiach artysty - sprzeczności, niepewności i czasami podwyższonego poczucia własnej wartości - który zmaga się z osobistą tożsamością i poczuciem alienacji społecznej. To opowieść o tej erze muzyki, w której muzycy uważani byli za prawdziwe gwiazdy, a nawet za bogów”…

Ambitne podejście do tematu, prawda? A muzycznie? Muzycznie jest na płycie „Insignify” naprawdę dobrze. Może nie klasycznie progresywnie, bo stosunkowo mało jest na niej partii klawiszowych, a dominującą rolę pełnią gitary. Muzyka tego hinduskiego zespołu jest przyzwoitą mieszanką progresywnego rocka i metalowych brzmień, czasem dość mocno sfokusowaną na technicznym aspekcie grania. Czasem Rainburn brzmi bardzo eksperymentalne (utwór „Purpose” to praktycznie zaśpiewana a capella wielogłosowa pieśń utrzymana w stylu Spock’s Beard), ale zawsze ambitnie i pod każdym względem przekonywująco. Sporo na tym albumie dobrej melodyjnej muzyki progresywnej („Within”, „Suicide Note”), elementów metalu („Someone New”), dobrego prog rocka (jak w „Merchants Of Dreams”), klimatów fusion (np. w nagraniu tytułowym) i pojawiających się tu i ówdzie subtelnych akcentów muzyki indyjskiej. Wokalnie też jest dobrze. Pod każdym względem zespół brzmi… zachodnio, wpisując się w szeroki nurt progresywnego rocka, który - jak się okazuje – z powodzeniem dociera także do dalekich Indii.

Ja już zapamiętałem nazwę Rainburn. Na pewno ze szczerym zainteresowaniem będę śledzić dalsze losy tego zespołu. Jeśli, drogi Czytelniku, czujesz się fanem dobrej, dojrzałej i przemyślanej progresywnej muzyki, to zdecydowanie warto spróbować i sprawdzić jak spodoba Ci się ta indyjska odmiana prog rocka. A jeżeli faktycznie się spodoba, proszę koniecznie nazwę ‘Rainburn’ zapisać w swoim notesie.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok