Greta Van Fleet - Anthem Of The Peaceful Army

Artur Chachlowski

Panowie Jake Kiszka, Sam Kiszka, Josh Kiszka oraz Danny Wagner, czyli członkowie robiącego błyskotliwą karierę zespołu Greta Van Fleet, mają już na swoim koncie minialbumy „Black Smoke Rising” i „From The Fires”. Teraz zarejestrowali dziesięć nowych utworów i wydali je na debiutanckim pełnowymiarowym albumie swojego zespołu zatytułowanym „Anthem Of The Peaceful Army”. Piosenki opowiadają o nowych początkach, miłości, uczciwości i niewinności, a mocarny wokal Josha, chwytliwe riffy, majestatyczna perkusja i kołyszące linie basu tworzą na „Anthem Of The Peaceful Army” wybuchową rockandrollową mieszankę rocka i bluesa.

Za produkcję debiutanckiego krążka Grety Van Fleet odpowiadają Marlon Young, Al Sutton oraz Herschel Boone. Nagrania odbyły się w Blackbird Studios w Nashville oraz Rustbelt Studios w Royal Oak w stanie Michigan. Pierwszy singiel z albumu „Anthem Of The Peaceful Army”, „When The Curtain Falls”, został wydany w połowie sierpnia i wciąż znajduje się w Top 10 najpopularniejszych utworów rockowych w Stanach Zjednoczonych. Zresztą w naszym kraju też radzi sobie nienajgorzej.

Przypomnijmy, że takiego zjawiska jak Greta Van Fleet nie było już od dawna w świecie muzyki rockowej. Grupa zadebiutowała w marcu 2017 roku singlem „Highway Tune”, który przez pięć tygodni z rzędu zajmował 1. miejsce na U.S. Rock Radio Charts oraz dziewięć tygodni okupował szczyt kanadyjskiego zestawienia Active Rock Radio Charts. W naszym kraju jego premiera także odbiła się szerokim echem. Po tak udanym starcie zespół zagrał mnóstwo wyprzedanych koncertów w Ameryce Północnej i w Europie oraz zbierał pochwały od krytyków, znanych muzyków oraz przede wszystkim od słuchaczy. Greta Van Fleet szybko zdobyła sobie sympatię rzeszy fanów na całym świecie, a grono jej oddanych sympatyków wciąż powiększa się w ekspresowym tempie.

Płyta „Anthem Of The Peaceful Army” nie zawiera karkołomnych i jakoś szczególnie przełomowych piosenek. Ba, często słyszy się głosy, że album nie jest tak dobry, jak należałoby się po grupie Greta Van Fleet spodziewać, ani taki zły, żeby nie udźwignąć ciężaru związanego z płytowym debiutem. Owszem, można zespołowi zarzucić pewną zachowawczość i brak ochoty, a może nawet odwagi, by pójść nieco dalej niźli wskazywałaby lista jedenastu nagrań wypełniających program płyty „Anthem Of The Peaceful Army”. Jednak co warto wiedzieć, to to że Greta nadal hołduje brzmieniom a’la Led Zeppelin. I robi to bezbłędnie. I dodatkowo robi to w sposób nie drażniący fanów legendarnej formacji. Ba, często upatrują oni w Grecie jej naturalnych następców. Stąd też zapewne bierze się prawdziwy fenomen tego zespołu, choć nie jest to jedyny powód, dla którego na grupę braci Kiszka patrzy się dziś powszechnie jak na bardzo ważne dla współczesnego rocka zjawisko obdarzone błyskiem i prawdziwą bożą iskrą.

„Anthem Of The Peaceful Army” to płyta dość przyjemna w odbiorze. Zachowawcza, ale dobra. Zawdzięczamy to muzykom utalentowanym ponad swoje lata, którzy mimo młodego wieku postanowili wskrzesić ogień przeszłości. Co jednak oznacza to dla przyszłości? Czy cały czas czerpiąc pełnymi garściami z hardrockowej stylistyki lat 70. Greta Van Fleet będzie w stanie kiedyś odnaleźć swój własny, indywidualny styl? Czy też na zawsze pozostanie, wprawdzie udanym, ale tylko „klonem Zeppelinów”?

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok