Trudno uwierzyć, że tak szybko minęło 25 lat. Trzymam w ręku rocznicowe wydanie albumu z trzema płytami "Ever", a przecież dokładnie pamiętam dzień kiedy ten album został oficjalnie wydany po raz pierwszy. Wtedy był to album, w powstanie którego wierzyło niewielu. Dlaczego? Ponieważ charyzmatyczny wokalista IQ, Peter Nicholls, opuścił zespół kilka lat wcześniej, a następnie z grupy odszedł nowy frontman, Paul Menel, na domiar złego zabierając ze sobą basistę Tima Esau. Nikt nie był do końca pewien, co wtedy stanie się z grupą IQ, ale keyboardzista Martin Orford niespodziewanie przejął główny wokal, Mike Holmes wciąż grał na gitarze, a Paul Cook na perkusji. Dokooptowali więc do składu Lesa „Ledge’a” Marshalla (który wcześniej działał z nimi w The Lens, a było to jeszcze przed czasami IQ) i… postanowili grać dalej. Szczęśliwie się stało, że Peter Nicholls jednak powrócił do zespołu, najpierw aby śpiewać jako gość, ale nikt nie spodziewał się, że jego powrót będzie długotrwały. I wtedy nadeszła smutna wiadomość o śmierci Lesa Marshalla. Czterech muzycznych przyjaciół zostało na lodzie, lecz znów podjęli decyzję o kontynuowaniu swojej działalności. Rozglądnęli się za basistą i sięgnęli po Johna Jowitta (wówczas w grupie Ark), który okazjonalnie wspierał ich już w przeszłości.
Nagrany w marcu 1993r. krążek miał ogromny wpływ na undergroundową, progresywną scenę Zjednoczonego Królestwa. Wciąż jest zresztą uważany za niezwykle ważny album w swoim gatunku. Biorąc pod uwagę, że każdy fan IQ jest już zapewne właścicielem tego krążka, pojawia się pytanie: dlaczego miałby kupić wznowione niedawno wydawnictwo „Ever”, które ukazuje się teraz jako trzypłytowe tomiszcze? Ano dlatego, że nie ma takiej możliwości, aby tego nie zrobić. Dlatego.
Pierwsza płyta zawiera remiks oryginalnego albumu, ale w rzeczywistości jest czymś znacznie więcej. Kiedy dokonywano pierwotnych nagrań, zespół był ograniczony do 24 śladów na magnetofonie. Potrzebował więcej, więc niektóre z partii klawiszy były dogrywane na żywo poprzez MIDI, a w konsekwencji nie zostały uwiecznione na taśmie analogowej. Martin Orford nie dysponuje już syntezatorami, których wtedy używał, więc obecny klawiszowiec, Neil Durant, nie tylko musiał odgadnąć jakie dźwięki były grane w oryginale, ale także jakie klawisze stworzyły te brzmienia, a następnie odtworzyć rolę Martina i to w taki sposób, żeby nie było to do odróżnienia w stosunku do oryginału. Mike Holmes wykorzystał tę okazję nie tylko do zremiksowania albumu, ale także do ulepszenia niektórych dźwięków, które w pierwszej wersji były do poprawki. Więc nie jest to tylko zwykły remiks, ale po prostu odświeżona i, można by rzec, zrewitalizowana wersja oryginalnego albumu. Taki "Ever 2.0". Z pewnością brzmi zupełnie inaczej niż oryginał, z dużo większą głębią, żywiołowością i brzmieniową równowagą. Tak sobie myślę, że niesamowite było tych 25 lat rozwoju technologii, które były w stanie dać teraz taki fenomenalny dźwięk.
Druga płyta to zapis występu na żywo z kompletnym wykonaniem albumu „Ever” z lutego tego roku. W składzie oczywiście nie tylko Neil Durant, ale także basista Tim Esau, który - jak wiadomo – powrócił do IQ, by zastąpić swojego poprzednika, Johna Jowitta.
Trzecia płyta jest dyskiem DVD, dzięki czemu może ona przechowywać dużo danych. Na początku znajdujemy na niej miksy 5.1 dwóch pierwszych krążków, potem są demówki, studyjne odrzuty, niewykorzystane pomysły i próby. Dla fanów ten materiał jest absolutnie nieoceniony: moment, który mnie zachwycił najbardziej to temat "Unholy Cow", który stał się w końcowym efekcie kompozycją "Out Of Nowhere". Fascynujące jest obserwować jak ten utwór ewoluował od prostej wersji pierwotnej do ostatecznej, którą wszyscy znamy i cenimy.
Rocznicowemu wznowieniu albumu „Ever” towarzyszy książeczka zawierająca wspomnienia wszystkich muzyków zaangażowanych w reedycję oraz mnóstwo pamiątkowych zdjęć. Wszystko to umieszczone jest w przepięknym digipaku. Będąc od dawna fanem oryginalnego albumu, mogę tylko powiedzieć, że jest mało prawdopodobne, żebym do niego kiedykolwiek wrócił, ponieważ ta nowsza wersja brzmi o wiele klarowniej. Wydawnictwem „Ever” zespół IQ udanie powrócił przed laty i położył podwaliny pod cały swój sukces w latach dziewięćdziesiątych i następnych. Kilka razy miałem to szczęście zobaczyć jak w tamtym okresie chłopaki prezentują się na żywo, a ja i Martin byliśmy wtedy w częstym kontakcie. Nie ukrywam, że już samo przeczytanie notek z książeczki wywołało u mnie mnóstwo przemiłych wspomnień tych wspaniałych dni 1993 roku.
"Ever" był wtedy i wciąż jest niezwykle ważnym albumem, który powinien znaleźć swoje miejsce w każdej szanującej się kolekcji. Jednak solidna praca i serducho włożone w opracowanie niniejszej reedycji czyni to jubileuszowe wydawnictwo albumem, który po 25 latach zdecydowanie zyskuje na sile i żywotności. To pozycja absolutnie obowiązkowa dla każdego fana progresywnego rocka.
Tłumaczenie: Artur Chachlowski