Moon Safari - Blomljud

Artur Chachlowski

ImageMłodzi Szwedzi tworzący grupę Moon Safari to piątka niezwykle uzdolnionych artystów. Prog rockowej społeczności zwrócili na siebie uwagę bardzo udanym albumem „A Doorway To Summer” wydanym pod koniec 2005 roku. Na tamtej płycie, w jednym z utworów, wspomagał ich klawiszowiec The Flower Kings, Tomas Bodin. Ale jego udział był raczej potwierdzeniem jego uznania dla klasy zespołu, niźli realną pomocą w nagraniu tamtej, skąd inąd, rewelacyjnie brzmiącej płyty. Przed muzykami Moon Safari dźwięki nie mają żadnych tajemnic. Potrafią oni zagrać i zaśpiewać niemal wszystko. Potrafią swoją muzyką odmalować ciszę, pokazać nadejście lata, wyrazić radość ze zbliżającej się wiosny... Potrafią nawet przekazać dźwięki emitowane przez kwiaty...

Dokładnie tak. Czynią to właśnie na swoim nowym, podwójnym albumie zatytułowanym „Blomljud”. Ta szwedzka fraza, która podobno nie ma odpowiednika w żadnym innym języku, oznacza właśnie ni mniej, ni więcej jak, „dźwięki kwiatów”. I faktycznie, słuchając muzyki, która wypełnia dwa srebrne krążki tego wydawnictwa, odnosi się wrażenie, że w muzyce Moon Safari śpiewają kwiaty, wiatr, powietrze, drzewa... W produkcjach tego zespołu jest tyle ulotności, delikatności, zgrabnej zwiewności, a przy tym kryje się w niej niesłychana żywotność, radość i energia. Doprawdy nie sposób oddać prostymi słowami wszystkich cech tej tak magicznie i nieskończenie pięknie prezentującej się muzyki.

Na płycie „Blomljud” udzielają się wokalnie wszyscy muzycy tworzący Moon Safari. A że naprawdę potrafią śpiewać, a przy tym robią to wręcz w cudowny sposób, to niech nikogo nie dziwi fakt, iż na albumie tym można odnaleźć mnóstwo rewelacyjnych harmonii wokalnych, niesamowitych wielopiętrowych partii rozpisanych na wielogłosy, które co chwilę niczym strumień ciepłego gejzeru zjawiskowo zachwycają zmysły odbiorcy. Stanowią one niespotykane na taką skalę zjawisko w kręgu współczesnych prog rockowych wykonawców. Niespotykane w żadnym innym ze znanych mi rockowych zespołów. Właściwie to w każdym z 11 utworów stanowiących program płyty „Blomljud”  znajduje się conajmniej jedna wokalna perełka, na dźwięk której robi się ciepło na sercu. Chyba najdoskonalszym tego przykładem jest otwierająca album, zaledwie 90-sekundowa, piosenka „Constant Bloom”, zaśpiewana przez cały zespół a’capella. Nie tylko stanowi ona rewelacyjne otwarcie tego albumu, ale jest prawdziwym mistrzostwem świata perfekcyjnie zastosowanej w muzyce rockowej polifonicznej wokalistyki. Coś pięknego.

Ale muzycy tworzący Moon Safari to nie tylko świetni wokaliści. To także fantastycznie grający instrumentaliści. Są oni przy tym mistrzami melodii, a także niepowtarzalnego, niesamowicie radosnego klimatu. Gdy powiem, że prawdziwą ozdobą płyty jest 30-minutowa kompozycja „Other Half Of The Sky”, to pewnie pesymiści zaraz chwycą się za głowę. Ale nie ma się czego obawiać. Nie ma co kręcić nosami. Bo kompozycja ta, która w innych czasach mogłaby pewnie wypełnić cały program jednego longplaya, to najprawdziwszy majstersztyk  art rocka. To coś, co progresywne tygrysy lubią najbardziej. Tyle w tym utworze magii, mnóstwo zmian tempa, mnogość przeróżnych pomysłów melodycznych. Można by nimi obdzielić kilka innych płyt. A do tego jeszcze tyle w nim nagromadzonego  pozytywnego ładunku emocjonalnego, że nie sposób po jego wysłuchaniu, ot tak, powrócić do zwykłej rzeczywistości. Ale i na to grupa Moon Safari znalazła złoty środek… Tuż po suicie „Other Half Of The Sky”, która swoim porażającym monumentalizmem stanowi efektowny punkt kulminacyjny całej płyty, zespół umieścił na samym końcu albumu nagranie pt. „To Sail Beyond The Sunset”. Przynosi ono cudowne wyciszenie i w bajkowy sposób delikatnie sprowadza oszołomionego słuchacza z siódmego nieba na ziemię.

Takich czarownych chwil jest na tym albumie znacznie więcej. Progresywnym ortodoksom polecam utwory „The Ghost Of Flowers Past”, „Methuselah’s Children” i świetny instrumental „Moonwalk” przechodzący płynnie w porywającą piosenkę „Bluebells”. To autentycznie magiczne utwory. Oprócz nich znajdziemy też na „Blomljud” kilka chwytających za serce miniaturek. Umieszczony na drugim krążku „A Tale Of Three And Tree” jest tego najlepszym przykładem. I to wcale nie jedynym.

Na „Blomljud” grupa Moon Safari przedstawia przy pomocy swojej muzyki prawdziwą afirmację życia. Tyle w tych dźwiękach radości i lekkości, tyle zwiewności, tyle polotu i autentycznej przyjemności tworzenia. Dzięki takiej muzyce chce się wierzyć, że po długiej zimie wiosna stoi tuż za progiem, że słońce puka do drzwi, że kwiaty nie tylko przedzierają się przez zmarzniętą skorupę, ale i zaczynają kwitnąć, pachnieć i śpiewać z radości. Dzięki takim płytom, jak „Blomljud” chce się  żyć. Łatwiej też dzięki niej dostrzec radość w zwykłej codzienności. To płyta wypełniona przepiękną muzyką na TAK. Niezwykle przyjazna. Z pozytywnymi przesłaniami. Dobra na każdą porę. Choć chyba najlepiej spróbować jej teraz, tuż przed  wybuchem cudownej wiosny, która zaraz ogarnie nas zewsząd swoimi kolorami, zapachami i dźwiękami.

Pisałem już, że muzycy tworzący Moon  Safari to niezwykle utalentowani ludzie. Wspaniale śpiewają. Rewelacyjnie wręcz grają. Komponują przepiękną muzykę i piszą mądre teksty. A do tego jeden z nich, Petter Sandström, to bardzo zdolny grafik. To on jest autorem okładki i całej szaty graficznej płyty „Blomljud”. A do tego wręcz fenomenalnie gra na gitarach. Kto oprócz niego tworzy grupę, która nagrała płytę, którą w ciemno polecam wszystkim (wszystkim!!!) słuchaczom szukającym w muzyce oryginalności, autentycznego piękna i mnóstwa pozytywnych wrażeń?  Simon Åkesson gra na moogach, melotronach i innych instrumentach klawiszowych, Anthon Johansson na przeróżnych gitarach, Johan Westerlund na basie, a Tobias Lundgren na perkusji. Śpiewają, jak już wspomniałem, wszyscy.

 

Fenomenalna płyta. W sam raz na pierwszy dzień wiosny...

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok