Mamy do czynienia z tak zwanym ‘split albumem’, czyli wydawnictwem firmy Pelagic Records zawierającym nagrania dwóch grup: duńskiej LLNN oraz pochodzącej z amerykańskiego Zachodniego Wybrzeża, formacji o nazwie Wovoka.
Kopenhaski zespół LLNN zasłynął jakiś czas temu albumem „Loss”, na którym stworzył dość ponuro brzmiącą ścieżkę dźwiękową do kinematograficznego, postapokaliptycznego krajobrazu. Pobudzającą wyobraźnię odbiorcy. Zaprezentowany na tym krążku materiał zatytułowany „Marks” oparty jest na nabijanych perkusyjnych rytmach oraz śpiewie obdarzonego ciekawym głosem Christiana Bonnesena. Mocne syntezatorowe riffy zanurzają się w otchłaniach mrocznego i surowego hardcore’owego grania.
Z kolei amerykańska Wovoka to kwartet, który swego czasu zadebiutował dobrze przyjętą płytą „Soros”. Na niniejszym wydawnictwie prezentuje jeden 18-minutowy utwór „Traces”, który w zaskakujący sposób całkiem nieźle komponuje się z materiałem grupy LLNN. Zespół stosuje ciekawą strategię: jakby zrozumiał, że prawdziwa ciężkość polega na redukcji - redukcji tempa, redukcji idei muzycznej, sprowadzenia jej do najważniejszych drobnych elementów, do minimalistycznej i ponurej esencji. Kompozycja "Traces" przekracza naturę smutku, który pochodzi ze straty bliskiej osoby, z emocjonalnego ciężaru strachu i niepewności. Po uważnym odsłuchu tej produkcji przypomniały mi się pierwsze dokonania grup Emperor czy Mayhem. Jest więc interesująco, pachnie mocno surowym i krzykliwym brzmieniem, które rozrywa ciśnienie mrocznymi dźwiękowymi meteorytami zwiastującymi apokalipsę, albo i koniec świata. Naprawdę jest OK. Albo i lepiej.