Zonder / Wehrkamp - If It's Real

Artur Chachlowski

Ta płyta to absolutne zaskoczenie. I to z wielu powodów. Któż mógłby spodziewać się nawiązania współpracy pomiędzy akurat tymi muzykami, którzy od kilku dekad są doskonale znani ze sceny prog metalowej? Mało tego, są nie tylko znani, ale z nią utożsamiani. Bo przecież Gary Wehrkamp i Mark Zonder to dwaj muzycy, których pamiętamy przede wszystkim z grup - odpowiednio - Shadow Gallery i Fates Warning. Jakby jeszcze tych zaskoczeń było mało, nagrana przez nich płyta „If It’s Real” z prog metalem absolutnie nie ma nic wspólnego. Kolejna niespodzianka? Proszę bardzo: Gary Wehrkamp w roli wiodącego wokalisty! No i trzeba to od razu jasno podkreślić: oprócz tego, że obsługuje on wszystkie instrumenty (oczywiście poza perkusją, na której gra Mark Zonder), to śpiewa po prostu rewelacyjnie. Co jest, przynajmniej jak dla mnie, kolejnym miłym zaskoczeniem.

Gary i Mark postanowili spróbować czegoś lżejszego, bardziej nastrojowego i bardziej osobistego i na płycie, którą firmują swoimi nazwiskami (lub też w skrócie jako „ZW”) pomieścili klimatyczne, często piosenkowe wręcz nagrania, które – i to jest kolejne zaskoczenie! – bronią się wspaniale stanowiąc nową jakość samą w sobie. Wyszli poza swoje granice komfortu i zaprezentowali trzy kwadranse miękkiego pop rocka, z licznymi ‘amerykańskimi’ naleciałościami, zebranego w formie 10 bardzo udanych, niezbyt długich (tylko jeden – „It’s Not The End” - przekracza rozmiary 5 minut) utworów.

Album rozpoczyna się na balladową nutę i od samego początku wiadomo, że nie będzie to płyta skomplikowana, ani też ciężka w odbiorze. Ładna melodia kompozycji „I Can’t Believe” kumuluje się we wpadającym w ucho refrenie i udanie wprowadza słuchacza w nastrój całej płyty. Utwór numer 2 to wzruszająca i stylowo-mroczna kompozycja tytułowa, która opowiada o próbie samobójstwa. Opowiedziana jest w bardzo przekonywujący sposób i nie ukrywam, że od samego początku stanowi mój ulubiony fragment tego wydawnictwa.

Pełen nostalgii „I`d Do Anything” to kolejny udany utwór z delikatnym i miękkim śpiewem współbrzmiącym z efektownym gitarowym solo i melancholijnym fortepianem. Z kolei również fortepianowa ballada „Last Place” to znowu utwór mówiący o utracie kogoś i bez dwóch zdań jest to jeden z najlepszych utworów na płycie.

Najbardziej dynamiczną piosenką w tym zestawie jest „Two Years”. Utrzymana jest ona w oszałamiającym tempie napędzanym przez rytmiczne bębny, doskonałe partie gitar i rozedrgane wokale, które wydają się odzwierciedlać tęsknotę za ukochaną osobą, której nie widziało się dwa lata. O tym właśnie śpiewa Wehrkamp, a jego refrenowy zaśpiew przywodzi na myśl pamiętny temat „Skyfall” z przedostatniego ‘Bonda’.

Kolejna piosenka, „Where Are The Children Going?”, opowiada o tych wszystkich złych rzeczach, jakie panują na tym świecie, a których nie usiłujemy zmienić. Muzycznie przypomina słyszaną kilka minut wcześniej kompozycję tytułową: mamy tu balladowe tempo, intensywny klimat i wpadającą w ucho linię melodyczną podkreśloną łagodnym śpiewem Wehrkampa.

„Too Late” i „The Next Big Thing” to dwa utwory zawierające w sobie to wszystko, by mogły nawet stać się radiowymi przebojami. Oba tryskają energią, czuć w nich prawdziwą chemię panującą między obydwoma muzykami i z obu bucha ogromna porcja emocji. Ich smutne przesłanie dowodzi tezy, że najpiękniejsze piosenki to smutne piosenki…

Zaraz po nich znajdujemy wreszcie na tej płycie utwór z optymistycznym przesłaniem. „It's Not The End” demonstruje inny rodzaj wibracji i w bardziej nastrojowy sposób prowadzi do narastającego finału, kiedy to gitara akustyczna i melodia wokalu rozpoczną ostatnią część unisono, a Gary śpiewając uporczywie powtarza, że ​​„to nie koniec”, jednoznacznie wskazując że najwyraźniej jest jeszcze światełko na końcu tunelu. Warto podkreślić też tutaj trzy ważne rzeczy: świetną robotę, jaką na perkusji wykonuje Zonder, przepiękne, soczyste, bardzo melodyjne gitarowe solo Wehrkampa oraz orkiestrowe, bardzo klimatyczne, zakończenie. To fantastyczna piosenka, która idealnie pasuje w tym właśnie miejscu, prawie na sam koniec albumu, zanim króciutka miniaturka „Goodnight” zamknie go na dobre. Fortepian i głos. Delikatne pożegnanie. Dobranoc… Koniec... A ręka sama wędruje do przycisku PLAY.

Markowi Zonderowi i Gary’emu Wehrkampowi w postaci płyty „If It's Real” udało się nagrać album pełen emocji, wspaniałych piosenek i mnóstwa świetnych melodii. A także muzycznej świeżości. No i jak pisałem na samym początku: album pełen jest zaskoczeń i niespodzianek. Podkreślmy: wyłącznie pozytywnych niespodzianek. Wydaje się, że powinien on zwrócić uwagę nie tylko fanów rocka progresywnego, ale i wszystkich miłośników dobrej muzyki. Ta płyta jest tak dobra, bo ma w sobie to ‘coś’, co odróżnia ją od szeregu innych dobrych, choć tylko poprawnych wydawnictw. Im więcej się jej słucha, tym więcej odkrywa się skumulowanego w niej piękna. Coś mi się wydaje, że powoli wyrasta na jednego z moich tegorocznych faworytów…

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!