Kim jest Yuval Ron? To gitarzysta i kompozytor, który koncertuje praktycznie na całym świeci. Yuval występował na najważniejszych festiwalach jazzowych i rockowych, nagrał kilka albumów ze swoimi zespołami, jest też autorem licznych materiałów instruktażowych szkoły gry na gitarze. Oprócz tego jest gitarzystą sesyjnym, inżynierem dźwięku i uznanym producentem muzycznym.
Yuval Ron wykonuje oryginalne utwory, które wybiegają poza granice jednego, ściśle określonego gatunku muzycznego. Zainspirowany połączeniem współczesnego jazzu, rocka, muzyki progresywnej, filmowej i orkiestrowej, łączy te wszystkie nurty i wkomponowuje je w swój wyrazisty kierunek muzyczny. Sam najczęściej określa go mianem „cinematic prog”.
Muzyka, którą słyszymy na jego nowej płycie zawiera wirtuozowskie wykonania różnych fascynujących i przepełnioną kolorystyką kompozycji, stworzonych na bazie bogato zaaranżowanej orkiestry. Niektórzy twierdzą, że przypominają filmowe tło z gatunku science fiction, a nastrojowe pejzaże dźwiękowe i różne efekty dźwiękowe, wciągają słuchacza w totalnie elektryzujące doświadczenie.
Kompozycje Yuvala Rona kładą nacisk na bogactwo harmoniczne i rytmiczne wyrafinowanie, zachowując jednocześnie równowagę między misternie tkanymi aranżacjami grupowymi, a indywidualną ekspresją poszczególnych instrumentalistów. No właśnie, do nagrania swojej najnowszej płyty „Somewhere In This Universe, Somebody Hits A Drum” Yuval Ron zaprosił m.in. doskonale nam wszystkim znanego perkusistę Marco Minnemanna. Odgrywa on bardzo ważną rolę w świecie muzycznych dźwięków Yuvala, ale trzeba też podkreślić rolę pozostałych towarzyszących muzyków. Są to keyboardzista Matt Paull oraz gitarzysta basowy Roberto Badoglio. Wykonują oni wirtuozerskie i partie i po ich grze od razu widać (słychać!), że nasz bohater otoczył się w studiu prawdziwymi mistrzami w swoich dziedzinach.
Album „Somewhere In This Universe, Somebody Hits A Drum” jest połączeniem starannie przemyślanych kompozycji z improwizacjami, powstawał ponad trzy lata, zawiera sześć wycyzelowanych, głęboko zanurzonych w jazzrockowym klimacie kompozycji, w których silny nacisk położony został na duże, orkiestrowe, filmowe aranżacje i bogatą produkcję. Sprawia to, że z pewnością zafascynują one potencjalnego odbiorcę, który gustuje w tego rodzaju stylistyce. Godne polecenia są wszystkie kompozycie, choć nie ukrywam, że osobiście najlepiej bawiłem się słuchając „Gravitational Lensing”, „The Discovery of Phoebe” oraz „I Believe In Astronauts”.