Słynny perkusista Bill Bruford, który przez Czytelników naszego portalu prawdopodobnie kojarzony jest wyłącznie z nurtem progresywnego rocka, od wielu lat przebywa na muzycznej emeryturze, ale nie oznacza to wcale, że nie stara się nadal zaskakiwać swoich fanów. Tym razem przygotował zarówno pełny zestaw, jak i kompilację nagrań swojej pobocznej jazzrockowej formacji o nazwie Earthworks.
Piszę ‘pobocznej’, gdyż trzeba wiedzieć, że w trakcie swojej kariery Bruford udzielał się nie tylko w zespołach King Crimson, Yes czy UK, ale i poświęcił trochę czasu na rozwinięcie swojej pasji związanej z muzyką jazzową, powołując do życia i z powodzeniem funkcjonując w Earthworks. Grupa ta działała w latach 1986-2009 i wydała ponad 20 płyt, które wszystkie (20CD + 4DVD) zostały w połowie ubiegłego roku wydane w boxie, będącym kompletnym zbiorem wszystkich nagrań dokonanych i wydanych pod szyldem Bill Bruford’s Earthworks (o boxie tym pisze w swojej recenzji Kev Rowland). Szybko stał się on obiektem pożądań i kultu sympatyków jazzrockowego nurtu twórczości naszego bohatera. Kilka tygodni temu wytwórnia Summerfold Records, prawdopodobnie pamiętając o mniej ortodoksyjnych fanach, wydała na dwupłytowym albumie CD skrócony wybór 23 nagrań z dwudziestoletniej historii tego projektu.
Jest ta poszerzona wersja kompilacji, która pierwotnie w okrojonej formie ukazała się w 1997 roku i jest ona idealnym wstępem do poznania dorobku Bill Bruford’s Earthworks. We wspaniały sposób pokazuje ona, że progresywny jazz to gatunek wcale nie tak odległy od progresywnego rocka. I to do tego stopnia, że zawartość tego wydawnictwa może sprawić, iż niejeden słuchacz pokocha jazz w ogóle nie zdając sobie sprawy, że słucha jazzu…
Bill Bruford wraz towarzyszącymi mu muzykami (m.in. z Django Batesem, Steve’em Hamiltonem, Iainem Balamym, Mickiem Huttonem, Timem Garlandem, Markiem Hodgsonem, Laurence’em Cottle, Gwylimem Simlockiem i Timem Harrisem) miesza style, gatunki i klimaty bez niepotrzebnej spinki, stresu i zbędnego wysiłku, ignoruje przy tym wszelkie muzyczne bariery i ograniczenia. W tym właśnie tkwi siła muzyki jego projektu i w tym upatruję najważniejszej zalety tego wydawnictwa: jest ono muzyczną pigułką, dzięki której możemy poznać niszową część dorobku tego słynnego perkusisty.
Kompilacja „Heavenly Bodies – The Expanded Collection” zawiera umieszczone chronologicznie utwory ilustrującą całą karierę formacji Earthworks. Dodatkowo, na dysku nr 2, zamieszczono kilka muzycznych rarytasów, których na próżno szukać na oficjalnych edycjach płyt zespołu Bruforda. Na pewno przeznaczone są one do bardziej wyrobionych słuchaczy, których termin ‘contemporary jazz’ nie wprawia w osłupienie, ani też nie napawa lękiem. Owszem, są na tej płycie wyjątkowo trudne do przebrnięcia momenty (szczególnie tam, gdzie Bill Bruford używa automatu perkusyjnego), ale w sumie wydawnictwo to nie rozczarowuje. Szczególnie gdy ma się jazzrockową muzykę w sercu.