Jeśli istnieje zespół, który bezbłędnie wychwycił brzmienie złotej ery rocka progresywnego bez posądzania go o to, że brzmi regresywnie czy też jest czyimś naśladowcą, to jest nim norweska formacja Wobbler. Zawsze brzmiała energiczne, wręcz z młodzieńczym entuzjazmem wykonywała swoją niełatwą przecież muzykę, ale też zawsze prezentowała pełne szacunku podejście do klasyki gatunku wpuszczając weń sporo nowego życia. Nic dziwnego, wszak tworzą ją przecież muzycy działający równolegle w innych znanych awangardowych norweskich zespołach: Tusmørke, White Willow, The Chronicles Of Father Robin czy Jaga Jazzist: Lars Fredrik Frøislie gra na instrumentach klawiszowych, Kristian Karl Hultgren na basie, klarnecie basowym i pedałach basowych, Martin Nordrum Kneppen na perkusji i flecie prostym, Andreas Wettergreen Strømman Prestmo śpiewa i gra na gitarze, a Geir Marius Bergom Halleland gra na gitarze prowadzącej i śpiewa w chórkach. Zespół posługuje się sporą gamą różnorodnych instrumentów, które mają ogromny wpływ na jego unikatowe brzmienie.
Piąta już w dorobku Wobblera płyta nosi tytuł „Dwellers Of The Deep” i ukazuje się 23 października br. nakładem wytwórni Karisma Records. Zawiera tylko cztery kompozycje i jest ekscytującym połączeniem starannie przemyślanego i świetnie kompozycyjnie skrojonego materiału, który zawiera w sobie wszystko to, czym zespół dał się poznać na swoich czterech poprzednich płytach. Nowy album prezentuje się wręcz wzorcowo, jeżeli chodzi o tradycyjne brzmienia spod znaku progresywnego rocka. Pokazuje też prawdziwe mistrzostwo zespołu w dziedzinie dynamiki, z fragmentami i tematami mocno odchodzącymi od typowego progrockowego brzmienia.
Dlatego też według członków zespołu, nowy album jest zupełnie inny niż poprzednie: „Kiedy zaczynaliśmy planować prace nad nowym albumem, zgodziliśmy się co do tego, że nie będziemy nagrywać jeszcze raz tego samego od nowa. Już w przypadku naszej poprzedniej płyty, „From Silence To Somewhere”, staraliśmy się skomponować dźwięki bez chęci dopasowania ich do progresywno-rockowego pudełka, a proces stojący za „Dwellers Of The Deep” był jeszcze bardziej świadomie pozbawiony wszelkich stylistycznych konotacji. W tym sensie nasz nowy album jest najbardziej eksperymentalny ze wszystkich dotychczasowych”.
Wymykające się zaszufladkowaniu poszczególne kompozycje wypełniające program płyty „Dwellers Of The Deep” mają pod tym względem sporo do zaoferowana. Wszystkie zawierają element rockowego szaleństwa (no, może z wyjątkiem akustycznego i zredukowanego do ledwie czterech minut lirycznego utworu „Naiad Dreams”), wszystkie wnoszą też mistyczny spokój mglistego poranka o świcie. W niektórych słychać wyjątkowo mroczne klimaty, inne unoszą się w powietrzu lekko niczym suchy liść na jesiennym wietrze…
Na początku płyty znajdujemy dwa utwory o średniej długości: „By The Banks” trwa prawie 14 minut, a „Five Rooms” to z kolei utwór ponad ośmiominutowy. Oba ukazują prawdziwe mistrzostwo zespołu w zakresie dynamiki dźwięku i brzmieniowej płynności. Ich słuchanie przypomina jazdę na rollercoasterze. Raz szybko, raz wolno, raz w górę, raz w dół, raz delikatnie, raz mocno i dynamicznie, raz melodyjnie, a raz wręcz kakofonicznie… Jako trzecie pojawia się wspomniane wyżej, pastelowo piękne nagranie, „Naiad Dreams”, które jest przyjemnym wytchnieniem dla uszu po potężnej dawce dynamicznie zmieniających się fraz i sekwencji. Kołysze ono słuchacza w przyjemnych dźwiękach gitary akustycznej, dzwonków i delikatnych harmonicznych wokali. Zespół powraca z pełną parą w ostatniej kompozycji zatytułowanej „Merry Macabre”. Wobbler prezentuje się w niej w pełnym rozkwicie. Ta 19-minutowa suita prowadzi słuchacza poprzez różnorodne aspekty najciemniejszych stron brzmienia w ponad dwudziestoletniej już historii tej norweskiej grupy. To Wobbler w szczytowej formie, ukazujący swoją najlepszą twarz i prezentujący się w swojej pełnej muzycznej okazałości.
Nowe kierunki muzyczne zaprezentowane przez Wobblera na „Dwellers Of The Deep” wzmacniają progresywne (w sensie: nieustannie rozwijające się), osobliwości dźwiękowe tego norweskiego kwintetu i umacniają pozycję grupy Wobbler jako jednej z najbardziej ekscytujących i interesujących formacji na światowej scenie muzycznej. I to niezależnie od tego, jaką przypnie się jej gatunkową łatkę i do jakiej stereotypowej szufladki włoży się jej trudne, wymagające uwagi i skupienia, ale przynoszące też ogromną satysfakcję, mocno skomplikowane produkcje.