Batushka - Carju niebiesnyj

Paweł Świrek

Batushka dowodzona przez Bartłomieja Krysiuka nie zwalnia tempa. Po albumie „Hospodi” (2019) ukazały się dwie EP-ki oraz album koncertowy nagrany bez udziału publiczności („Black Liturgy”).

„Царю Небесный” to najnowsza EP-ka zespołu. Zaczyna się delikatnie z cichą modlitwą w tle i po chwili następuje mocniejsze uderzenie. Utwór ten jest drugim singlem promującym to wydawnictwo. Kolejny numer jest o wiele bardziej dynamiczny, z krzykliwym typowo blackmetalowym wokalem i bardzo intensywną perkusją. Właściwie jest to jedna wielka kakofonia. W trzeciej części nasunęły mi się skojarzenia z debiutem Batushki. Dokładniej z „Ектения́ IV Mилость” (Yekteníya IV Milost'). Pod koniec tego kawałka i na początku kolejnego pojawiają się przyjemne dźwięki bałałajki (które także były obecne na poprzedniej EP-ce zespołu). Czwarty numer przynosi na początku wyciszenie, by zaatakować w części środkowej, ale już nie tak intensywnie jak w drugim numerze. Utwór ten był pierwszym singlem promującym tą EP-kę i zapowiadał się całkiem obiecująco. Piąta część to cerkiewny śpiew do akompaniamentu gitary. Coś, co mogłoby być intrem. Niski wokal Barta, który wchodzi w środku utworu znakomicie współgra z żeńskim głosem śpiewającym motyw przewodni. W pełni czuć cerkiewny klimat, którego jednak było trochę mniej we wcześniejszych numerach. Płytę kończy pompatyczny „Письмо VI”. Zaskakujące są ostatnie fragmenty, w którym poza bałałajką dochodzą prawdziwie orkiestrowe brzmienia znakomicie współgrające z ciężkim gitarowym graniem. Jest to zarazem najlepszy numer na tym wydawnictwie.

Zapowiedź udziału orkiestry została zaprezentowana na oficjalnym profilu zespołu lakonicznym dopiskiem „spodziewajcie się niespodziewanego”. Jako że eksperymenty łączenia orkiestry z muzyką rockową i metalową nie zawsze dobrze wychodzą, tak w tym przypadku przyznam, że wyszło to bardzo dobrze, za co pochwalę autora tego pomysłu. Aż by się chciało rzec „O, Chryste na niebie” (co może być wolnym tłumaczeniem tytułu EP-ki).

Żeby nie było, że wyłącznie chwalę zespół, to teraz będzie o mankamentach tego wydawnictwa. Trochę odnoszę wrażenie, że Bart poszedł w tym przypadku bardziej na ilość niż na jakość. Co prawda ostatnie dwa numery uważam za najlepsze na tej EP-ce, to jednak w tym nowym zestawie brakuje zdecydowanie numerów na miarę „Полунощница” czy też „Первый Час”. Ale pamiętajmy, iż jest to minialbum złożony raptem z sześciu kompozycji. Dlatego pozostaje mieć nadzieję, że kolejny pełnoprawny album będzie równie dobry, jak „Hospodi”. Patrząc na kompozycje z tej oraz poprzedniej EP-ki dobrze się stało, że całość nie złożyła się na pełny album – byłoby to raczej całkiem przeciętne wydawnictwo, stąd pomysł z wydawaniem minialbumów przez Batushkę uważam za trafiony.

MLWZ album na 15-lecie Tangerine Dream: dodatkowy koncert w Poznaniu Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku Gong na czterech koncertach w Polsce Dwudniowy Ino-Rock Festival 2024 odbędzie się 23 i 24 sierpnia Pendragon: 'Każdy jest VIP-em" w Polsce!