Pedro Carmona-Alvarez… Norweg? Chilijczyk? Muzyk? Pisarz? Poeta? Ta bardzo enigmatyczna postać przedstawia wydaną przez Apollon Records swoją nową płytę zatytułowaną „Kin”. Ale nie podpisuje się na niej swoim imieniem i nazwiskiem, a firmuje ją jako Moonpedro And The Sinking Ship (w nagraniach wspomogło go kilku przyjaciół, równie enigmatycznych jak on, schowanych pod szyldem ‘Tonącego Statku’).
Kim jest ten intrygujący artysta i co znajdujemy na tym trwającym niespełna 40 minut albumie? Pedro Carmona-Alvarez urodził się w Chile, ale od lat mieszka w norweskim Bergen i ma w dorobku pięć napisanych przez siebie książek – zawierają one docenione przez krytyków powieści, zbiory esejów i poezję. W 2017 roku był nominowany do Międzynarodowej Nagrody Literackiej Dublina, a w zeszłym roku 2022 zdobył Nagrodę Poetycką Tristana Vindtorna – najważniejszą, przyznawaną rokrocznie, norweską nagrodę literacką. Jego książki zostały przetłumaczone na kilka języków (angielski, niemiecki, duński, turecki i czeski). Jest on także tłumaczem z języka hiszpańskiego i angielskiego, kilka lat temu został wybrany przez PJ Harvey do przetłumaczenia jej tomiku wierszy „The Hollow of The Hand”. A muzycznie? W latach 90. Pedro był wokalistą w grupie Sister Sonny, z którą w latach 1995-2007 wydał z kilka płyt. Potem, jako Moonpedro, poświęcił się karierze solowej: w 2016 roku opublikował album ”Let’s Pig”, dwa lata później zdekonstruował słynny „Biały Album” Beatlesów (jako Moonpedro And The Goldfish), a teraz przedstawia wspomnianą na wstępie najnowszą płytę „Kin”.
Wypełnia ją osiem piosenek, które wpisują się w bardzo pojemną beatlesowską stylistykę. Może nie są to równie przebojowe utwory, ale słucha się ich znakomicie. Pedro kompletował je przez kilka ostatnich lat, sam je wyprodukował, zmiksował i zagrał na większości instrumentów. Wszystkie to melodyjne, krótkie (za wyjątkiem finałowego „The Sea”, który trwa ponad siedem minut) utwory o piosenkowym charakterze. Często o stylu, w jakiej są one utrzymane, mówi się, że to „ambitny pop”. I myślę, że określenie to idealnie pasuje do tego, z czym mamy do czynienia na tej płycie. Piosenki opowiadają o zmianach i o upływającym czasie, o pamięci o wydarzeniach i osobach z przeszłości, a także o sposobie, w jaki postrzegamy ważne rzeczy w naszym życiu: rodzinę, związki, uczucia.
„Nie chcę idealizować otoczki związanej z pandemią, ponieważ zarówno dla mnie, jak i dla wszystkich, była ona druzgocącym doświadczeniem, ale dla mnie, jako artysty, przymusowa izolacja oznaczała to, że mogłem skoncentrować się na tym, co kocham najbardziej: na pisaniu, nagrywaniu i czytaniu książek. W głębi serca czuję się naprawdę uprzywilejowany i jestem wdzięczny za to, że mogę robić w życiu to, co robię. Teraz udaje mi się wreszcie zrealizować i doprowadzić do końca te sprawy, które nagromadziły się od lat. W zeszłym roku skończyłem 50 lat i złożyłem sobie obietnicę: znajdę wreszcie czas, aby opublikować te rzeczy, które piętrzyły się od dawna. Wydaje mi się, że z jednej strony zawsze byłem dobry w pisaniu i komponowaniu, a z drugiej - często brakowało mi konsekwencji w wykończeniu i doprowadzaniu niektórych tematów do szczęśliwego końca. Teraz przyszedł na to czas. Dlatego z dumą przedstawiam Wam zbiór moich najnowszych piosenek, które są efektem kilku lat mojej pracy” – mówi Pedro Carmona-Alvarez.
Ze swojej strony wypada mi tylko dodać, że po uważnym wysłuchaniu utworów wypełniających program albumu „Kin” mogę z czystym sumieniem polecić go słuchaczom potrafiącym docenić rolę melodii i fajnego klimatu w prostych, bezpretensjonalnych piosenkach. Moonpedro jawi się na tej płycie jako poszukujący artysta o szeroko otwartym umyśle. Na „Kin” ogranicza się on wprawdzie do czystego popu i pop rocka, ale zapewniam, że satysfakcja przy słuchaniu gwarantowana!