Zespół Ulver został założony w Norwegii w 1992 roku, a jego nazwa w języku norweskim oznacza „wilki”. Muzyka tworzona przez grupę wymyka się jakiejkolwiek klasyfikacji gatunkowej. Początkowo, ich twórczość oscylowała wokół black metalu połączonego z norweskim folkiem, później jednak ewoluowała w kierunku nowoczesnej muzyki elektronicznej. Jeśli natomiast przyjrzymy się najnowszemu albumowi “Shadows Of The Sun” (premiera w 2007 roku), mamy tu do czynienia z niezwykle kameralnymi dźwiękami, w wielu miejscach zahaczającymi o ambient. Muzyka tu zawarta jest potwierdzeniem wielkiej oryginalności i ciągłych poszukiwań zespołu Ulver. Nagrywają to, co im aktualnie w duszy gra, nie zwracając uwagi na obowiązujące trendy rynkowe. Pewnie dlatego otrzymaliśmy tak cudowną płytę, jaką niewątpliwie jest “Shadows Of The Sun”.
Przyjrzyjmy się bliżej muzyce tu zawartej. Płyta zawiera 9 kompozycji:
Eos. Już na dzień dobry otrzymujemy absolutne mistrzostwo w dziedzinie klimatu. Kristoffer Rygg wytwarza swoim głosem magiczny nastrój, a Vegard Johnsen wzbogaca muzykę grupy piękną partią skrzypiec. Trudno oddać słowami to, co tu się dzieje. Trzeba posłuchać.
All The Love. Kolejny cudowny fragment. Tym razem warto zwrócić uwagę na grę Mathiasa Eicka na trąbce, świetnie komponującą się z partią fortepianu w środkowej części nagrania. Należy również wspomnieć o istnieniu rytmu, który bardzo rzadko pojawia się na tej płycie.
Like Music. Na pierwszy plan wysuwa się delikatny fortepian i subtelne partie Oslo Session String Quartet. Utwór odznacza się dosyć niepokojącym klimatem, który jednakże bardzo intryguje.
Vigil. W kompozycji numer cztery słyszymy charakterystyczny styl Christiana Fennesza, który gościnnie zajął się partiami elektronicznymi. Skrzypce Johnsena w połączeniu z głosem Rygga tworzą unikalny, „ulverowy” nastrój.
Shadows Of The Sun. Rewelacyjny, ambientowy podkład na początku wprowadza w swego rodzaju trans. Nagle urywa się i zostajemy sam na sam z pięknymi dźwiękami fortepianu. Drugi raz na płycie pojawia się partia perkusyjna, która jest stosunkowo „zakręcona” i w parze z osobliwym, elektronicznym tłem wprowadza osobliwy klimat do utworu.
Let The Children Go. Bardzo bogaty utwór pod względem zawartych w nim dźwięków. Wiele elektronicznych warstw, cudowna trąbka i wokal tworzą razem podniosły charakter całości.
Solitude. Kompozycja Black Sabbath w interpretacji Ulver. Dodajmy, że w niezwykle oryginalnej interpretacji. Delikatny głos, pobrzmiewająca w tle trąbka Eicka i piękna końcowa partia gitary elektrycznej powodują, że nagranie brzmi bardzo autorsko w wykonaniu Norwegów.
Funebre. Melancholijna atmosfera, senny fortepian i niezwykłe dźwięki wydawane przez instrument o nazwie theremin, który obsługiwany jest tutaj przez Pamelię Kurstin. Ciemny, nastrojowy utwór.
What Happened?. Końcowe nagranie na albumie rozpoczyna się ambientowymi, powtarzającymi się nutami. Mój zachwyt wzbudza przepiękna partia skrzypiec, która początkowo współgra z głosem wokalisty, a następnie już samotnie prowadzi nas aż do samego końca tej cudownej płyty.
Bardzo trudno wyrazić słowami piękno i niezwykły nastrój tego albumu. Intymna, delikatna, nocna muzyka. Dla wszystkich słuchaczy, którzy poszukują nietuzinkowych, eksperymentujących, ale i wzruszających dźwięków. “Shadows Of The Sun” należy do tej kategorii płyt, które gdy już raz trafią do naszego serca, nigdy go nie opuszczą. Choć z pewnością potrzeba czasu, aby zakochać się w tym krążku. Ale warto poświęcić mu swoją uwagę. Ulver wynagradza cierpliwość słuchacza jedynymi w swym rodzaju przeżyciami. I jeszcze jedno. Proszę zwrócić uwagę na niezwykłej urody okładkę „Cieni słońca”. Jaka muzyka może się kryć za takim arcydziełem? Tylko i wyłącznie znakomita. I taka właśnie jest. Szczerze polecam.