Pierwsza płyta grupy RC2 nie przypadła mi do gustu. Przed 5 laty, kiedy to znalazła się w moich rękach, wydała mi się nudna, wtórna i mało ciekawa. A w dodatku zawierała ona partie wokalne śpiewane w języku hiszpańskim. Wtórny prog metal po hiszpańsku? Nie mogłem jakoś tego strawić. Płyta „RC2” powędrowała na strych, a o tej wenezuelskiej formacji pewnie bym dzisiaj już w ogóle nie pamiętał, gdyby nie przesyłka z nowościami nadesłana jakiś czas temu przez wytwórnię ProgRock Records. Pośród kilku pachnących nowością albumów zobaczyłem nowy krążek tej grupy i… powędrował on od razu na sam spód stosiku ze świeżymi płytami. I dopiero teraz, po kilku miesiącach dokopałem się do tego wydawnictwa i ze zdumieniem słucham, słucham i słucham… Bardzo zaskoczony ogromnym postępem, jaki zrobił ten zespół stwierdziłem jak wiele się zmieniło w samym zespole, jego otoczeniu, a nade wszystko w granej przez niego muzyce. Przede wszystkim grupa RC2 przeniosła się do Barcelony. To tam właśnie powstał materiał na nowy album zatytułowany „Future Awaits”. Zespół wyraźnie dojrzał. Nowy gitarzysta (Mauricio Barroetta) wpuścił w jego brzmienie sporo świeżości. Muzyka RC2 stała się coraz bardziej rozpoznawalna przez coraz szersze kręgi publiczności. Zespół został zaproszony przez Dream Theater na południowoamerykańską część swojego tournee. Materiał przygotowany na nowy album stał się bardziej strawny i przystępny, a w dodatku swoje utwory RC2 zaczął wykonywać w języku angielskim.
Płyta „Future Awaits” zawiera 8 utworów, które utrzymane są w dobrym, tradycyjnym prog rockowym stylu. W muzyce RC2 pojawiają się pewne elementy muzyki metalowej, ale nie są one zbyt nachalne i nie występują tak często, aby styl, z którym mamy do czynienia na albumie „Future Awaits” jednoznacznie nazwać prog metalem.
RC2 obraca się po solidnych (prog) rockowych obszarach z eleganckimi partiami granymi na fortepianie (polecam długie partie instrumentalne w utworze „Coming Down Again”), złożonymi aranżacjami typowymi dla muzyki progresywnej (jak w utworach „Time Pieces” oraz w nagraniu tytułowym), z wystarczającą ilością miejsca na liryczną balladę (to znowu w utworze tytułowym, a także w uroczej piosence pt. „Autumn”), neoprogresywne popisy (utwór „11” z niesamowitym solo na Hammondzie), a także na latynoamerykańskie ewolucje w instrumentalnym utworze o charakterze muzycznego żartu „El Diablo Suelto”. No i jest w aktualnych produkcjach RC2 sporo momentów naznaczonych epickim rozmachem. O ile otwierający płytę 11-minutowy utwór „Time Pieces” można nazwać miniepikiem, to w przypadku dwuczęściowej kompozycji „Voice Of The Storm” mamy już do czynienia z 16-minutową jazdę bez trzymanki utrzymaną w czysto prog rockowym stylu i zagraną na naprawdę niezłym poziomie. Zachwycają w tym utworze ekspresyjne gitarowe sola (wspomniany już przeze mnie Mauricio Barroetta), bogate partie grane na organach Hammonda (Rafael Paz), bardzo dobra perkusja (Eduardo Benatar) oraz mięsisty bas (Pedro Misle). Na osobną wzmiankę zasługuje wokalista Felix Duque. Miła dla ucha barwa jego głosu utrzymana jest w dość wysokich rejestrach i przypomina mi wokal Dennisa De Younga z grupy Styx.
Podsumowując, płyta „Future Awaits” to miła niespodzianka w porównaniu z płytowym debiutem grupy RC2. Zawiera ona dość przystępnie zagraną, acz niepozbawioną złożonych struktur melodyczno-aranżacyjnych, muzykę z pewnym odcieniem hard rocka oraz bogatą plejadą wszelakich progresywnych smaczków. Można się w niej doszukać pewnych szczątkowych śladów metalu, ale styl grupy przesunął się zdecydowanie w kierunku prog rockowego bieguna. I co najważniejsze, RC2 wykonuje teraz swe utwory po angielsku. I zdecydowanie wyszło to tej grupie na dobre.
PS. Po wysłuchaniu nowej płyty RC2 postanowiłem na chwilę powrócić do debiutanckiego krążka. Znowu nie dałem rady... Obie płyty dzielą lata świetlne. Są one jak niebo i ziemia. Na korzyść nowego albumu oczywiście.