Christmas 12

Galahad - Other Crimes And Misdemeanours

Artur Chachlowski

ImagePoznańska agencja wydawawnicza Oskar dzięki której na rynku pojawiają się kolejne reedycje klasycznych płyt grupy Galahad, zaskoczyła tym wydawnictwem wszystkich. Album „Other Crimes And Misdemeanours” jest wspaniałym prezentem zarówno dla członków zespołu, którzy jeszcze niedawno nawet w najskrytszych marzeniach nie myśleli o kompaktowej edycji swoich najstarszych nagrań, jak i dla fanów, którzy dzięki temu wydawnictwu mają okazję posłuchać wydanych na srebrnym krążku 14 nagrań grupy pochodzących z lat 1985-1990, a więc z najwcześniejszego okresu działalności zespołu. Do niedawna dane to było tylko nielicznym posiadaczom unikalnej kasety magnetofonowej „Other Crimes And Misdemeanours Vol.I” wydanej przez Galahad kilkanaście lat temu.

Na niniejszym wydawnictwie znajdujemy przegląd galahadowskich utworów zrealizowanych często w amatorskich warunkach, często zgranych w bardzo prosty, by nie rzec, naiwny sposób. Sporo tu potknięć, niedociągnięć i niedoskonałości. W doskonały sposób oddają one sens podtytułu tego albumu: „An Erratic Musical History”. Dzięki tym utworom możemy poznać „punkt wyjścia”, od którego rozpoczęła się wspaniała kariera grupy, która kilka lat później zachwyciła progresywny świat tak bardzo udanymi płytami, jak „Following Ghosts” czy „Empires Never Last”. Czy ktoś w kontekście grupy Galahad kojarzy takie nazwiska, jak John O’Callaghan, Paul Watts, Nick Hodgson, Mike Hooker, Tim Ashton, Mike Hewetson, czy Paddy O’Callaghan? Chyba nikt. W sumie w tych najbardziej zamierzchłych czasach przewinęło się przez zespół kilkunastu muzyków i wszystkich ich możemy posłuchać na niniejszym krążku obok trzech „żywych dinozaurów” w osobach Stu Nicholsona, Roya Keywortha i Spencera Luckmana.

Na kompaktowym krążku „Other Crimes And Misdemeanours” słyszymy pierwotne, nieco inaczej zaaranżowane kompozycje zespołu, jak „Welcome To Paradise”, „Painted Lady” czy „Aries”, lecz największą zaletą tego wydawnictwa jest ocalenie od zapomnienia kilkunastu piosenek grupy Galahad, które nigdy nie ukazały się na płycie CD (część z nich, lecz w innych, akustycznych wersjach znalazło się na płycie „Galahad Acoustic Quintet” wydanej w 1994 roku). Wśród nich znajduje się kilka naprawdę bardzo ciekawych utworów, jak na przykład „Mother Mercy”, „Where There’s All Of Nothing”, „Through The Looking Glass”, „GSX”, „Angels On The Balcony” czy urockowiona wersja kompozycji Bizeta „The Farandol”. Warto podkreślić fakt, że te wszystkie archiwalne nagrania Galahadu zostały poddane starannemu remasteringowi (Radek Barczak), a efektowna grafika znajdująca się na okładce płyty zaczerpnięta jest z pierwszego, winylowego singla w dyskografii zespołu „Dreaming From The Inside / The Opiate”.

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok