Haze - The Water's Edge

Kev Rowland

Obecnie Haze to kwartet, w skład którego wchodzą Chris McMahon (instrumenty klawiszowe, bas, wokal), Paul McMahon (gitara, wokal prowadzący), Danny McMahon (perkusja i instrumenty perkusyjne) i Catrin Ashton (flet, skrzypce) wraz z kilkoma gośćmi: Jessicą McMahon (chórki), Lily McMahon (chórki), Hazel McMahon (chórki), Charlie Bramald (wokal) i Derek Nash (saksofon).

Haze od dawna jest jednym z moich ulubionych zespołów i podziękowano mi nawet na ich albumie koncertowym z okazji 20. rocznicy działalności. Jedną z rzeczy, które zawsze w nich lubiłem, jest to, że zawsze byli jednym z najczęściej koncertujących zespołów na świecie. Straciłem rachubę ile razy widziałem Chrisa grającego z Haze, ale też występującego bez swojego zespołu. Dla niego granie muzyki jest tak samo ważne jak oddychanie, a on i Paul mają talent do ciągłego dostarczania piosenek, które są melodyjne, pełne ciekawych chwytów i nie trzymają się jednego konkretnego stylu. Choć zawsze będą kojarzeni z nurtem neo prog, to niekiedy dają argumenty, że grają muzykę, na którą większy wpływ ma melodyjny rock niż prog, podczas gdy w innych utworach najważniejszy element stanowi muzyka folkowa.

Catrin dodaje dodatkowy walor do brzmienia zespołu, ale nie pojawia się w każdej piosence, zaś Chris używa szerokiej gamy dźwięków klawiszowych, a także basu progowego i bezprogowego, a Paul z łatwością porusza się pomiędzy gitarami akustycznymi i elektrycznymi. Paul pełni też rolę głównego wokalisty we wszystkich utworach z wyjątkiem jednego, w którym zastępuje go w tej roli brat. W jednym nagraniu słyszymy saksofon, ale w większości utworów Haze występuje jako kwartet.

Chris zawsze miał zawsze konotacje do folk rocka, dlatego niech nikogo nie zdziwi „The Outlandish Knight” - ich wersja tradycyjnego utworu, w którym przechodzą od folku do metalu, do progu, z powrotem do metalu, do ambientu, z powrotem do progu, potem do folku, zanim znowu wrócą do metalu. W „Drinking With the Devil” nawiązują do twórczości Deep Purple, a „Parasite” to coś w stylu VDGG i nie ma takiego metrum, w którym nie czuliby się dobrze, więc chociaż 4/4 rzeczywiście się pojawia często, jest równie prawdopodobne, że zaraz zagrają w 13/8, 6/8, 7/8 itd. Na ich stronie internetowej znajduje się świetny cytat: „Jesteśmy Haze i nasza konwencja jest opcjonalna” (co zapewne byłoby świetnym napisem na firmowym T-shircie).

Minęło już ponad 30 lat, odkąd po raz pierwszy spotkałem tych chłopaków i 46 lat od rozpoczęcia przez nich działalności, ale Haze nie wykazuje żadnych oznak starości czy spowolnienia. Każdy, kto choć raz widział ich grających gdziekolwiek w latach 80., będzie zadowolony wiedząc, że nadal świetnie się bawią, wykonując nowe wspaniałe piosenki. Oby trwało to jeszcze długo.

 

Tłumaczenie: Artur Chachlowski

MLWZ album na 15-lecie Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok Airbag w Polsce na trzech koncertach w październiku