Przeciszów, nazwa tej miejscowości jeszcze na początku 2023 roku niewiele mi mówiła. Półtora roku później mam za sobą już trzy wizyty w tej gminie, leżącej tuż obok Oświęcimia. Mieszcząca się tam Gminna Biblioteka Publiczna, pełniąca także rolę Domu Kultury stała się ważnym miejscem na koncertowej mapie południowej Polski. Duża w tym zasługa dyrektora tej placówki, Łukasza Fuczka, który swoim zaangażowaniem i wielką pasją przyciąga ciekawych artystów do zachodniej części Małopolski. I to właśnie jego głos słyszymy w tle podczas pierwszych kadrów wyświetlanych na ekranie. Po zapowiedzi na scenę wchodzą główni aktorzy spektaklu, czyli zespół Moonrise w składzie: Kamil Konieczniak (instrumenty klawiszowe, w tym linie basu, gitara), Marcin Kruczek (gitary), Grzegorz Bauer (perkusja) oraz Marcin Staszek (śpiew). I właśnie on przejmuje rolę prowadzącego wydarzenie, w sposób barwny zapowiadając poszczególne utwory oraz oczywiście rewelacyjnie interpretując teksty, głównie autorstwa byłego frontmana grupy Millenium (a także gościnnie występującego na płytach Moonrise), Łukasza „Galla” Gałęziowskiego.
Zespół rozpoczął występ od pochodzącego z trzeciego albumu („Stopover – Life” (2012)) nastrojowego nagrania „Surrender To Win”, które idealnie wprowadza słuchacza w klimat, którym przez kolejne kilkadziesiąt minut będą czarować muzycy. Mamy tu piękne klawiszowo – gitarowe pejzaże oraz wyśmienite partie solowe na tych instrumentach oraz precyzyjne podkłady perkusyjne. Nie brak też wyrazistych linii basu wygrywanych przez lidera grupy na swoim keyboardzie. Do tego dochodzi niezwykle nastrojowy, melodyjny śpiew Marcina Staszka, którego głos stanowi wartość dodaną do brzmienia grupy. Z całym szacunkiem dla śpiewającego w oryginale ten utwór Marcina Jajkiewicza, ale jednak głos jego imiennika lepiej mi tu pasuje.
Motyw podróży przewijał się przez cały koncert, a najbardziej eksplorowanymi rejonami były te zamieszczone na najnowszym studyjnym wydawnictwie zatytułowanym, nomen omen, „Travel Within” (2019). Nic dziwnego, wszak to właśnie na niej zaśpiewał Marcin Staszek, a co za tym idzie, w tym materiale czuje się najpewniej. Kolejnymi przystankami na trasie były bardziej dynamiczny „Dive” oraz melancholijne „Rubicon” i „The Answer” z mocniejszą końcówką, w której główną rolę odgrywa gitara Marcina Kruczka. Tekst do tego drugiego napisał Marcin Staszek wraz z Aleksandrą Rzadkowską i jest to jedyny wyjątek w całym (!) repertuarze Moonrise. Warstwa liryczna pozostałych pieśni jest dziełem Łukasza Gałęziowskiego.
Pora na powrót do płyty trzeciej („Stopover – Life”) i do jednej z jej najciekawszych odsłon w postaci nagrania „Flying In Empty Lands”. Tu liryczne fragmenty z dominującymi brzmieniami fortepianu mieszają się z bardziej dynamicznymi, z niemal metalowym riffem oraz intensywniejszym wykorzystaniem perkusji, a wszystko to przyozdobione solowymi popisami Konieczniaka na syntezatorze i Kruczka na gitarze.
W ten sposób „dofrunęliśmy” ponownie do miejsca, w którym można odbyć „podróż w głąb siebie”. Z „Travel Within” wybrzmiewa piękny „Little Stone” czarujący klawiszowym motywem i początkowo delikatnym perkusyjnym tłem, który wraz z dołączeniem charakterystycznej gitary Kruczka nabiera siły.
Były reprezentantki płyt numer trzy i cztery, pora zatem udać się na krótką wycieczkę po albumie numer 2, „Soul’s Inner Pendulum” z 2009 roku. Z niej wybrzmiewają dwa tematy – świetny, dynamiczny „Icarus” oraz pięknie rozwijający się „Angels Hidden Plan” z niezwykle długim popisem Kruczka na tle klawiszowego motywu. Ten pierwszy, prezentuje się odrobinę łagodniej niż w studyjnym pierwowzorze, a dodatkowo partie saksofonu zastąpione zostały popisami Marcina Kruczka. Ponadto Marcin Staszek udowodnił, że jego interpretacje tekstów śpiewanych pierwotnie przez ich autora są równie przekonujące, mimo innej barwy głosu.
Zespół powraca, po raz trzeci (i ostatni) do płyty „Stopover – Life”, by zagrać utwór „Mr Strange”. Jest to chwila na rozruszanie publiczności, która zachęcona przez wokalistę, wzbogaciła wykonanie rytmicznym klaskaniem. W ramach „odpoczynku” grupa zaprezentowała spokojny song „Time” z ostatniej płyty. Po nim Kamil opuszcza swoje stanowisko za zestawem instrumentów klawiszowych i chwyta za gitarę elektryczną, by wraz z kolegami (Marcin Kruczek zmienia gitarę na akustyczną) zatrzymać się na ostatnim „przystanku” z płyty „Travel Within”, czyli utworze „Calling Your Number”, oryginalnie zaśpiewanym na tym krążku przez „Galla”. Kamil udowadnia, że nie tylko jest mistrzem w grze na czarno–białych klawiszach, ale równie dobrze radzi sobie z sześcioma strunami, co udowadnia choćby w wyśmienitym popisie solowym.
Na finał wybrzmiewa tytułowa pieśń z debiutu grupy „The Lights Of A Distant Bay” (2008), w którym jeszcze bardziej można docenić kunszt lidera w grze na gitarze. Miejscami przywołuje on brzmienia kojarzące się z twórczością grupy Marillion, a jego partia solowa to już czysta bajka. W stosunku do pierwowzoru na uwagę zasługuje fakt, że słyszymy tu żywą, akustyczną perkusję.
Po ukłonach i bardzo krótkiej przerwie, podczas której de facto zespół nie zdążył zejść ze sceny, przyszła pora na bis. Pierwszym z nich był drugi reprezentant debiutu, utwór „In The Labyrinth Of The Dream”. Tu ponownie mamy do czynienia z mieszanką bardziej dynamicznych partii z przestrzennymi pejzażami, po raz kolejny przywołującymi dokonania z lat 80. wymienionego wyżej brytyjskiego kwintetu. Kolejny raz brawa należą się wokaliście, który oprócz świetnego odnalezienia się we wczesnym repertuarze Moonrise, zadbał o to, by publiczność stała się piątym członkiem zespołu zachęcając ją do wspólnego śpiewania. W tym celu wykorzystał w patent stosowany dawno temu przez Freddiego Mercurego.
Po tych emocjach zespół pozwolił, by widzowie wyciszyli się, prezentując na pożegnanie pieśń „Empty Lines” z drugiej płyty. Nastrój budowany jest tu przez duet fortepian – gitara akustyczna oraz subtelnymi bębnami i klawiszowymi tłami w drugiej części. W tym anturażu jeszcze raz możemy docenić niezwykle przyjemną dla ucha, dźwięczną barwę głosu Marcina Staszka. Jeszcze tylko podziękowania, ukłony i blisko dwugodzinna wędrówka z kwartetem dobiegła końca.
Niezwykle cieszę się, że wokalista przekonał Kamila Konieczniaka, że warto zaprezentować dorobek grupy na żywo i dzięki temu mogłem spędzić późnojesienny wieczór w gościnnych przeciszowskich progach delektując się pierwszorzędnymi dźwiękami. Teraz, za sprawą płyty DVD, mogę sobie przypomnieć magię tego wydarzenia w domowym zaciszu. To pierwsze wydawnictwo należącej do lidera formacji wytwórni Island Music Studio. Całość prezentuje się bardzo przyzwoicie od strony wizualnej. Obraz jest wyraźny, nie licząc niektórych zbliżeń, przy których operatorowi zadrżała ręka, ale w żaden sposób nie psuje to przyjemności z oglądania tego materiału. Okładkę oraz wnętrze digipacka zdobią wspaniałe, jak zawsze, zdjęcia autorstwa Michała Majewskiego. A za dźwięk (dostępna jest wyłącznie wersja stereofoniczna) odpowiada oczywiście Kamil Konieczniak. Jest on jednym z lepszych fachowców w dziedzinie miksu i masteringu, o czym niech świadczy choćby fakt, że od pewnego czasu jest on stałym współpracownikiem Ryszarda Kramarskiego, który oddaje mu bez wahania swoje dzieła w celu nadania im ostatecznego kształtu. Dodam, że zapowiadany jest też dwudyskowy zestaw audio na płytach kompaktowych.
Mam nadzieję, że grupa nie spocznie na laurach i za niedługo uraczy nas nowymi dźwiękami, wszak od wydania „Travel Within” minęło już 5 lat. Liczę także na kolejne koncerty, bo tych do tej pory było naprawdę niewiele, a obcowanie z twórczością Moonrise to niezwykle fascynujące doświadczenie.