Karcius - Episodes

Maciej Stwora

ImageNo i mamy ciąg dalszy kanadyjskiej jazz rockowej inwazji. Po znakomitej nowej płycie grupy Spaced Out przyszedł czas na najnowszy krążek formacji Karcius. „Episodes” jest trzecim albumem w dorobku Kanadyjczyków, a muzyka na nim zawarta stanowi połączenie mocnego rocka progresywnego z finezyjnym i pomysłowym fusion. Mimo tego, że „Epizody” są dziełem w pełni instrumentalnym to słucha się ich ze sporą przyjemnością i dosyć dużą łatwością. Wynika to głównie z faktu, iż muzycy nie skupili się na nadmiernie skomplikowanych partiach technicznych, raczej postawili na ładne melodie i stopniowe budowanie klimatu. Dlatego też, jest to pozycja godna polecenia wszystkim miłośnikom instrumentalnego grania, a nie tylko tym, którzy lubują się w wirtuozerskich fajerwerkach.

Zawartość „Episodes” wygląda następująco:

Elements I: Submersion. Utwór rozwija się sennie, niespiesznie ukazując nam swoje walory. Na początku na pierwszy plan wysuwa się gitara basowa oraz fortepian. Kilka chwil później Simon L'Espérance wzbogaca całość swą „płynącą” gitarą, a rytmiczna perkusja Thomasa Brodeura utrzymuje pozostałe instrumenty w klarownych ryzach. W okolicy piątej minuty kompozycja nabiera mocy i staje się bardziej swobodna. Tu i ówdzie pojawiają się jazz rockowe „smaczki”, które dodają „Submersion” jeszcze większego blasku.

Elements II: Sol. Kapitalne nagranie, które oparte jest na „skocznym” temacie sekcji rytmicznej. Mingan Sauriol popuszcza wodze fantazji i tworzy najróżniejsze klawiszowe cuda. „Sol” sprawia wrażenie kontrolowanej jazzującej improwizacji, podczas której możemy zapoznać się z nieprzeciętnymi umiejętnościami poszczególnych muzyków. W piątej minucie Dominique Blouin i jego bas nawiązują uroczą „rozmowę” z gitarzystą, pełną interesujących i pomysłowych zagrań. Natomiast końcowy fragment to już soczysty rockowy czad.

Elements III: Combustion. Najbardziej techniczny utwór ze wszystkich zamieszczonych na nowym albumie Karciusa. Posiada jednak także bardziej malownicze chwile (gitarowe solówki w drugiej i dziewiątej minucie). W okolicy siódmej minuty rozpoczyna się wirtuozerskie szaleństwo, które muszę przyznać robi bardzo pozytywne wrażenie. Nierytmiczna perkusja, „rozbiegany” bas, nietuzinkowe klawisze i podniosła gitara – każdy instrument ma tutaj swoje odpowiednie miejsce. I jeszcze stonowane ambientowe dźwięki na zakończenie.

Incident. Kompozycja oparta o „smyczkowe” brzmienie, które ciekawie współgra z akustyczną gitarą i lekko „pokręconą” sekcją rytmiczną. Muzycy bardzo sprawnie poruszają się zarówno po delikatnych, jak i po mocnych fragmentach, dzięki czemu nagranie jest niezwykle płynne w swym wyrazie. Trzeba też zaznaczyć, że klimat „Incident” jest całkowicie inny w porównaniu z trzyczęściowym „Elements” – Kanadyjczycy pokazali tu bardziej orientalne oblicze.

Levant. Mingan Sauriol zabiera nas w magiczną fortepianową podróż. Aż żal, że trwa ona tak krótko.

Purple King. Bas Blouina nadaje tempo, a pozostałe instrumenty “oplatają się” wokół niego. W pamięć zapadają zwłaszcza partie gitarzysty, który w jednym momencie zachwyca nas pięknymi „pejzażami”, a w innym tworzy już rasowe hard rockowe riffy. I taki właśnie jest ten utwór – bogaty w różnorodne, często odmienne nastroje. Poza tym, ukazuje również stuprocentowe porozumienie pomiędzy twórcami.

Racines. Na zakończenie płyty otrzymujemy swobodną i bardzo przestrzenną kompozycję, która swoimi nutami aż wypełnia powietrze wokół. W trzeciej minucie następuje nagła zmiana tempa i w ten sposób powracamy w świat nieprzewidywalnego jazz rocka. Trwa to jednak niezbyt niedługo, gdyż po chwili ponownie przenosimy się w senną krainę, którą znamy z pierwszych minut tego nagrania. I tym razem już do końca tak płyniemy i płyniemy i płyniemy... Piękny finał.

„Episodes” to 60 minut urokliwego instrumentalnego grania. Muzycy z zespołu Karcius nie odkrywają nowych dźwiękowych lądów, aczkolwiek muszę przyznać, iż ta mieszanka rocka progresywnego oraz fusion w ich wykonaniu brzmi bardzo interesująco i co najważniejsze - przekonywująco. Spore umiejętności techniczne, ciekawe pomysły, zaskakujące zwroty „akcji” i ładne melodie – oto obraz najnowszego krążka Kanadyjczyków. Warto posłuchać.

www.unicorndigital.com

MLWZ album na 15-lecie Steve Hackett na dwóch koncertach w Polsce w maju 2025 Antimatter powraca do Polski z nowym albumem Steven Wilson na dwóch koncertach w Polsce w czerwcu 2025 roku Tangerine Dream w Polsce: dodatkowy koncert w Szczecinie The Watch plays Genesis na koncertach w Polsce już... za rok